środa, 24 czerwca 2020

(23) Teraz albo nigdy

Następnego dnia Syriusz wstał z pulsującym bólem głowy czując nieznośną suchość w ustach. Wypił duszkiem całą szklankę wody stojącą na jego szafce, ale nie poczuł zbyt dużej ulgi. James, Remus i Peter jeszcze spali. Wstał powoli z łóżka i ruszył w kierunku schodów z myślą, że jeśli zaraz nie wyjdzie na świeże powietrze to pęknie mu głowa.

Na zewnątrz było bardzo rześko, słońce dopiero zaczynało przygrzewać, co uczniowie wykorzystali rozkładając koce i wylegując na trawie. Niektórzy czytali książki, inni rozmawiali ożywionym tonem, jeszcze inni po prostu leżeli i napawali się letnią pogodą.

Atmosfera spowodowana tym, że za niecałe dwa tygodnie zbliżają się wakacje była dla większości uczniów bardzo radosna, jednak Syriusza myśl o powrocie do swojego domu rodzinnego napawała wstrętem. Rozłożył się na trawie, przymknął lekko oczy i zaczął rozmyślać, gdzie mógłby tym razem spędzić wakacje w ramach ucieczki.

Z rozmyślań dosyć szybko wyrwał go pewien nieprzyjemny widok. Zauważył, że blondynka, która gorączkowym tonem rozmawia z jakimś nieznanym mu brunetem to Amy. Syriusz poczuł, że na ten widok głowa zabolała go jeszcze bardziej, ale postanowił nie siedzieć bezczynnie.

Wstał gwałtowanie i ruszył w ich kierunku.

- Amy - powiedział stając obok nich i spojrzał na dziewczynę złowrogo.

- Och, cześć Łapa - odparła zdziwiona jego nieprzyjemnym tonem.

- Kolego, czy mógłbyś stąd natychmiast odejść? Chcę pogadać z Amy - tym razem przeniósł wzrok na nieznanego chłopaka, który skrzywił się na te słowa.

- Syriusz! - krzyknęła Amy oburzona jego tonem - Jestem zajęta jak widzisz, potem porozmawiamy - dodała trochę ciszej.

- Nie, nie, teraz jest idealny moment. Wyjazd stąd - warknął na bruneta, który popatrzył zmieszany na Amy nie wiedząc za bardzo, jak zareagować. Syriusz w tym momencie wyglądał na kogoś, kto mógłby w każdej chwili rzucić w niego zaklęciem albo nawet bez zbędnych ceregieli rozpocząć walkę na pięści.

- Tony, wybacz, potem do ciebie wrócę - mruknęła dziewczyna w stronę swojego towarzysza, który niechętnie kiwnął głową i wstał. Ruszył przed siebie obrzucając jeszcze przelotnym spojrzeniem Syriusza, które widocznie w jego mniemaniu miało być złowrogie.

Syriusz opadł na koc obok dziewczyny czując, że głowa pulsuje mu coraz bardziej.

- Co ty wyprawiasz? - warknęła na niego natychmiast Amy - nie możesz się tak zachowywać!

- A co mam siedzieć i patrzeć jak chichoczesz do jakiegoś kolesia w momencie, jak chcę się z tobą przywitać i cię pocałować? - odparł zirytowany.

- Nie możesz... że co? Co ty powiedziałeś? - zapytała Amy nie będąc pewna, czy dobrze usłyszała.

- Chcę cię pocałować. Chcę, żebyśmy przestali się chować po kątach i normalnie spędzali ze sobą czas. Chcę, żeby każdy na świecie o nas wiedział - odparł. Nie wiedział, skąd w nim nagle tyle szczerości, ale nie przeszkadzało mu to, bo i tak od dawna chciał z nią o tym porozmawiać.

Amy wyglądała za nieco zszokowaną.

- Przecież rozmawialiśmy o tym, że mamy nie umawiać się na coś, co się nie wydarzy - odparła ciszej i odwróciła od niego wzrok.

- Amy, błagam cię... ile razy mam powtarzać... - przysunął się do niej i lekko chwycił jej podbródek, żeby znowu na niego spojrzała - ...że naprawdę mi na tobie zależy - delikatnie, ale ze zdecydowaniem pocałował ją prosto w usta.

Dziewczyna obruszyła się.

- Syriusz, nie rób tak! - powiedziała nerwowo rozglądając się, czy nikt tego nie widział.

- Jak jesteśmy sami to jakoś ci to nie przeszkadza. Ani nic innego, co z tobą robię - odparł ironicznie.

Dziewczyna zaperzyła się i głośno wypuściła powietrze.

- Proszę cię, nie utrudniaj tego - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. - I tak robi się coraz bardziej skomplikowane - wstała powolnie z koca i ruszyła odszukać brutalnie wygonionego przed chwilą znajomego.

Syriusz fuknął z irytacją i z impetem opadł na plecy. Po chwili tego pożałował, bo jego głowę przeszył ból jeszcze ostrzejszy niż wcześniej.

*

Rozleniwiony James leżał z przymkniętymi powiekami na kanapie, którą zajął całą tylko dla siebie.

- A temu co? - usłyszał obok siebie zdziwiony głos Lily. Otworzył powoli oczy i zobaczył Syriusza, który energicznie przemierzał Pokój Wspólny i z jakimś szaleństwem w oczach zmierzał w kierunku schodów.

- Nie wiem i już parę lat temu przestałem się nad tym zastawiać - odparł James, ale w końcu usiadł i z zaciekawieniem zaczął przyglądać się poczynaniom przyjaciela.

Syriusz stanął nagle tuż przed schodami prowadzącymi do damskiego dormitorium.

- AMELIO VANE!! ZŁAŹ TU NATYCHMIAST! - wrzasnął na całe gardło. Wszyscy obecni w pokoju natychmiast odwrócili się w jego kierunku.

Przerażona Amy pojawiła się na szczycie schodów i gdy tylko zorientowała się, kto jest przyczyną tego zamieszania zbiegła na dół.

- Nie wrzeszcz tak! - syknęła - Czy ty oszalałeś? - zapytała stając koło niego i oparła dłonie na biodrach.

- Może i oszalałem, ale mam już tego wszystkiego dosyć - odparł nie obniżając tonu.

- Syriusz błagam cię, wszyscy się na nas gapią - jęknęła patrząc na niego coraz bardziej spanikowana.

- No i niech się gapią, nie obchodzi mnie to. Mam dosyć tego chowania się po kątach i uwierz w końcu, że nic się między nami nie zmieni, jeśli inni się o nas dowiedzą. Jestem w tobie całkowicie zakochany wariatko i chcę z tobą być, czy możesz to w końcu zrozumieć? - krzyknął.

W pokoju zrobiło się prawie całkowicie cicho. Każdy wpatrywał się w tą scenę zdziwiony i czekał na obrót wydarzeń, nawet młodsze roczniki, które nie miały pojęcia kim są te dwie osoby. Lily rozdziawiła usta i na moment przestała oddychać z wrażenia. James uśmiechnął się i lekko zacisnął kciuki u obu dłoni.

- Co... ja... jesteś pewien? - Amy była w takim szoku, że zupełnie nie wiedziała, jak zareagować i tylko wpatrywała się w niego marszcząc brwi.

Syriusz pokręcił głową zniecierpliwiony.

- Jesteś niemożliwa - orzekł, przyciągnął ją do siebie gwałtownie i bez żadnego ostrzeżenia intensywnie pocałował w usta.

Wszyscy przypadkowo zgromadzeni przyjęli zakończenie tej sceny z olbrzymim entuzjazmem, co poniektórzy zaczęli nawet bić brawo. Lily nie drgnęła i nadal stała z rozdziawioną buzią gapiąc się w nich bez mrugnięcia okiem.

- Mam cię uszczypnąć? - James roześmiał się.

- Czy ty widzisz to co ja? - spojrzała nie odrywając wzroku od całującej się pary.

- Widzę. I ulżyło mi, że w końcu koniec tych tajemnic. - odparł.

Lily spojrzała w końcu na niego.

- Co...? Ty o wszystkim wiedziałeś....?! - krzyknęła zdenerwowana.

- Tak, Syriusz mi powiedział - przyznał wzruszając ramionami.

- Co takiego?! Jak mógł mi nic nie powiedzieć! Od kiedy to trwa? Jak to się stało w ogóle? - zaczęła wykrzykiwać wyraźnie podburzona.

- Lily... - chciał jej przerwać, ale nie przestawała mówić.

- Jak mogłam nic nie zauważyć? Amy nawet mi o tym nie wspomniała! Dlaczego się kryli? - krzyczała gdzieś w bliżej nieokreśloną przestrzeń.

- Lily - spróbował znowu coraz bardziej rozbawiony jej ekscytacją.

- Nie wierzę w to, muszę zaraz z nią pogadać! I z nim... może z obojgiem na raz...

- Lily! - krzyknął w końcu i bezceremonialnie położył dłoń na jej ustach - Możesz na chwilę przestać paplać?

Dziewczyna zamilkła w końcu.

- Daj im chwilę na wyjaśnienia, widzisz, jacy są szczęśliwi? To chyba najważniejsze - podsumował i wskazał ręką na parę, która rozmawiała tym razem szeptem i trzymała się kurczowo za ręce.

*

Gdy wszyscy nieco ochłonęli Amy sama podbiegła do Lily, wiedząc, że przyjaciółka będzie od niej żądała wyjaśnień. Opowiedziała jej ze szczegółami całą sytuację z widocznymi wypiekami na policzkach i nieco skołowana.

- Ale dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zapytała Lily jeszcze nieco nadąsana.

- Nie wiem, bałam się, że jakoś źle zareagujesz, Syriusz to twój przyjaciel... - odparła niepewnie.

- Może masz rację, Syriusz ma kiepskie podejście co do związków - widząc jej minę szybko się poprawiła - Ale fakt, że zrobił takie publiczne przedstawienie świadczy o tym, że naprawdę mu odbiło na twoim punkcie - dodała z całkowitą szczerością. Była naprawdę zdziwiona, że Łapie mogło aż tak na kimś zależeć.

Podeszła do niego przy najbliższej okazji.

- Lily, mam nadzieję, że się nie złościsz, to wszystko jest strasznie skomplikowane - zaczął się tłumaczyć od razu na jej widok.

- Jeśli ci na niej naprawdę zależy to nie pozostało mi nic innego niż cieszyć się waszym szczęściem - uśmiechnęła się i usiadła obok. Nagle poczuła silne zmęczenie natłokiem nowych informacji za którymi szły wyjątkowo silne emocje.

- Zależy mi. Sam nie wiem, jak to się stało, bo Amy jest moim całkowitym przeciwieństwem, ale naprawdę mi na niej zależy - odparł trochę bardziej do siebie. Chwilę siedzieli w milczeniu zatopieni każdy w swoich myślach.

- Zobaczymy się w te wakacje wszyscy razem? - Lily zmieniła w końcu temat i oparła głową o jego ramię. Myśl o dwóch miesiącach spędzonych w towarzystwie swojej siostry nie napawała jej entuzjazmem i powoli zaczynała zastanawiać się nad alternatywami.

- No jasne. Na pewno będę przez jakiś czas w Dolinie Godryka, może uda nam się coś zorganizować? Tylko przez pierwsze dwa tygodnie nie będzie tam Jamesa - dodał.

- Jak to? A gdzie będzie? - dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego z zaciekawieniem.

- Nie wiesz? Lecą razem z Meg do Irlandii oglądać klasyfikacje do Mistrzostw Świata w Qudditchu, mają już nawet bilety.

Lily popatrzyła na niego z widocznym przerażeniem w oczach, a jej twarz natychmiastowo się zaczerwieniła.

- Że co? Ale to oni... są razem? - wydusiła z siebie przez ściśnięte gardło.

- Nie, nie są. Meg dostała te bilety od wujka i zaproponowała wyjazd Jamesowi w ramach podziękowania, że zastąpił ją na naszym meczu - popatrzył na nią badawczym wzrokiem. Wyglądała, jakby za chwilę miała zwymiotować.

- Lily - powiedział ostro - to że teraz nie są razem nie znaczy, że nie wrócą z tych wakacji jako para. Wyjeżdżają stąd tydzień przed wakacjami, żeby zdążyć. Jeśli chcesz coś zrobić to zrób to teraz albo inaczej będziesz żałowała do końca życia.

1 komentarz:

Netka Sidereum Graphics
x