sobota, 13 czerwca 2020

(17) Brak kontroli

Dziś krótko, tylko Lily i James 💛




~~~~~~~~~~~~~~ * 17 * ~~~~~~~~~~~~~~~

- Halo, ziemia do Lily - Alan zamachał jej ręką przed oczami.

Uśmiechnęła się do niego przepraszająco.

- Zdecydowanie jesteś dziś myślami gdzie indziej. Może mógłbym się dowiedzieć gdzie i się dołączyć? - zapytał i odgarnął jej kosmyk włosów za ucho.

Pogoda tego dnia też była bardzo pochmurna i zbierało się na kolejną burzę. Po wczorajszym powrocie do zamku zdążyła złapać Syriusza i ubłagała go, żeby nie wspominał Alanowi o jej ataku paniki ani o pomocy Jamesa. Teraz przesiadywała z chłopakiem w bibliotece i starała się nadrobić zaległości z Historii Magii, ale było to niesamowicie trudne, bo jej myśli ciągle zbaczały z toru i przeskakiwały na wydarzenia z dnia wczorajszego. Odtwarzała w kółko w myślach spojrzenie Jamesa, dotyk jego rąk i pocałunki.

Jednocześnie czuła się bardzo źle wobec Alana, który teraz wpatrywał się w nią z zatroskaną miną niczego nieświadomy.

- Martwię się, czy przez te burze nie odwołają wam jutrzejszego meczu, a wiem, że bardzo ci na nim zależy - skłamała i przytuliła się do niego mocno, ale tak naprawdę zrobiła to tylko po to, żeby zakryć drżące kąciki ust.

Przez cały dzień czuła się koszmarnie. Męczyły ją okropne wyrzuty sumienia i zupełnie nie wiedziała, jak powinna postąpić. Z Alanem czuła się bezpiecznie, był praktycznie wzorem chłopaka, zawsze opiekuńczy, opanowany i stawiający ją na pierwszym miejscu. Był całkowitym przeciwieństwem narwanego Jamesa, który do tej pory co chwila oglądał się za inną dziewczyną i momentami nie potrafił kontrolować swoich emocji. Lily bardzo nie chciała krzywdzić Alana swoim zachowaniem, ale nie była w stanie się otrząsnąć.

Minęła się z Jamesem na śniadaniu i poczuła, że sam jego widok dostarcza jej więcej emocji niż bliskość Alana. James mijając ją nic nie powiedział tylko spojrzał na nią niewyraźnym wzrokiem. Czuła, że wczoraj przekroczyli granicę, której do tej pory skrzętnie się trzymali i powinna to wtedy decydowanie przerwać. Miała wrażenie, że gdzie by się nie pojawiła to siała tylko zamęt.

Po całym dniu snucia się po zamku i walki z własnymi myślami w końcu przystanęła przed schodami prowadzącymi do dormitoriów. Było już bardzo późno, a burza za oknem rozpętała się na dobre, natomiast w zamku było przeraźliwie cicho. Czuła się, jakby to nie ona kierowała swoimi krokami.

Z drżącym sercem, ale zdeterminowana weszła w końcu na schody prowadzące do męskiego dormitorium. Przez cały dzień bez przerwy czuła na szyi dotyk ust Jamesa, jakby został po nich jakiś wypalony ślad. Po cichu i ostrożnie stawiała kroki, jednak minę miała zawziętą. Była wykończona psychicznie, co też przekładało się na brak sił fizycznych. W końcu wdrapała się na samą górę i delikatnie uchyliła drzwi. Wszystko robiła wolno i delikatnie, by tylko nikogo nie zbudzić. Dopiero przekraczając próg dotarło do niej, co robi i poczuła, że serce wali jej tak mocno, że niemalże można je usłyszeć. Na szczęście szybko stwierdziła, że Syriusz, Peter i Remus śpią już głębokim snem. Gdy jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności zauważyła na szafce pod oknem okulary Jamesa. Cicho podeszła do łóżka obok i delikatnie rozsunęła kotary. Chłopak drgnął, widocznie jeszcze nie udało mu się całkowicie usnąć.

- Kto to? - zapytał lekko nieprzytomny.

Ale po chwili już wiedział. Mimo braku okularów rozpoznał burzę rudych włosów i poczuł delikatny waniliowy zapach perfum, jakich używała Lily.

- Lily, co ty tutaj robisz? - zapytał zachrypniętym głosem, ale dziewczyna nie odpowiedziała od razu. Rzuciła prawie bezgłośnie zaklęcie wyciszające wokół nich i usiadła miękko na łóżku chłopaka.

- Boję się burzy - powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy.

Chłopak po chwili zdziwienia uśmiechnął się i pogładził jej ramię.

- Więc przyszłaś do mnie? - zapytał przechylając głowę.

- Z tobą się nie boję - odparła. Patrzyła na niego jak zahipnotyzowana, a fakt, że wokół było ciemno dodawał jej uwagi.

James z dziwnym uczuciem niepokoju podparł się na ręce, żeby lepiej się jej przyjrzeć. Chciał sięgnąć po okulary, ale Lily uniemożliwiła to łapiąc go za rękę.

- Jim, widzisz mnie? - zapytała i położyła jego dłoń na swoim policzku.

- Ledwo - odparł. Delikatnie pogładzić kciukiem jej twarz jakby chciał upewnić się, że to nie sen.

- Może to i lepiej... - odparła jakby bardziej do siebie. Przysunęła się do niego jeszcze bliżej i nachyliła lekko.

- Pocałuj mnie - wyszeptała.

James po chwilowym zaskoczeniu poczuł, że serce zaczyna mu mocniej bić. Patrzył na nią przez chwilę, ale nie zapytał o nic. W tym momencie niczego nie chciał wiedzieć. Po prostu bez zbędnego zastanawiania wpił się swoimi ustami w usta dziewczyny łapiąc ją i przyciągając tak, że teraz leżał pod nią. Objął ją mocno ramionami zaczął całować zachłannie i stanowczo, spełniając tym samym jedno ze swoich największych pragnień z ostatniego czasu. W pewnym momencie wsunął ręce pod jej koszulkę i zaczął gładzić jej odkryte plecy. Lily czuła, jakby z nadmiaru przyjemności miała zaraz stracić przytomność. Odwzajemniała pocałunki ledwo łapiąc oddech i wplatając palce w jego włosy.

Nagle chłopak przerwał i odsunął się od niej lekko na tyle na ile mógł.

- Lily... - zaczął mówić dysząc ciężko - jeśli teraz nie przerwiemy to nawet zaklęcie wyciszające nie pomoże przy tym, co chciałbym z tobą zrobić.

Lily roześmiała się cicho i delikatnie zsunęła z niego kładąc się obok. Chłopak w końcu sięgnął po okulary i od razu przytulił ją do siebie jakby ze strachem, że zaraz będzie chciała od niego odejść.

Leżeli wtuleni w siebie uspokajając oddechy i nic nie mówili. James bał się zadawać jakiekolwiek pytanie, a Lily sama nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Starała się dokładnie zapamiętać uczucie, jakie ją teraz przepełniało i nie myśleć o tym, że zaraz będzie musiała wrócić do normalności.

*

Powoli nad ranem wracała do swojego dormitorium prawie po omacku. Była zamroczona i miała wrażenie, że wszystko, co się dzieje to sen. Z każdym krokiem do pokoju odzyskiwała świadomość, która zaczynała przytłaczać ją jakby ktoś położył jej na klatce piersiowej wielki kamień. Z trudem otworzyła drzwi i od razu po ich zamknięciu zsunęła się rozpaczliwie na ziemię. Wybuchnęła rozpaczliwym i głośnym płaczem chowając głowę w dłoniach zupełnie ignorując fakt, że jej przyjaciółki śpią w tym samym pomieszczeniu. Obie niemal natychmiast się przebudziły i przerażona Amy jako pierwsza zerwała się z łóżka i podbiegła do dziewczyny.

- Boże, Lily! Co się dzieje? - powiedziała całkowicie rozbudzona i zsunęła się na kolana, żeby być bliżej przyjaciółki. Kat podążyła za jej śladem.

- Co ja robię! Jestem taka głupia - Lily zaczęła wykrzykiwać pourywane i nieskładne zdania między łkaniem. - Och, Amy, tak bardzo cię teraz potrzebuję - Lily cała się trzęsąc wtuliła się w ramiona przyjaciółki - I ciebie też, Kat - powiedziała, na co dziewczyna objęła ją równie mocno z drugiej strony.

- Lily, płacz ile trzeba, a potem wszystko nam opowiesz - powiedziała Amy, której po policzkach też zaczęły lecieć łzy. Mimo przerażenia tym nagłym wybuchem Lily odczuła dużą ulgę, że udało im się przebić tę niewidzialna ścianę, która stała między nimi i w końcu mogły się uścisnąć tak jak kiedyś.

Lily uspokajała się dobrych kilkanaście minut. W końcu udało jej się opanować płacz i czując się dziwnie pusta w środku usiadła na łóżku Kat opierając się o ścianę, a obok niej dosiadły się obie dziewczyny wpatrując się w nią wyczekująco bardzo zmartwione.

Lily w końcu wzięła głęboki oddech.

- Pocałowałam Jamesa - powiedziała bez żadnego wstępu.

Obie dziewczyny wytrzeszczyły oczy.

- Co... jak to... kiedy? - zaczęła dukać Amy.

Lily wzruszyła ramionami

- Przed chwilą. - odparła to wprowadziło przyjaciółki w jeszcze większe zdumienie.

W końcu zebrała się w sobie i w bardzo skróconej wersji opowiedziała im zdarzenia z ostatnich dni.

- Lily, czemu do niego poszłaś... - Kat starała się jak mogła zrozumieć przyjaciółkę, ale jej poczynania zdawały być zupełnie nielogiczne.

- Nie wiem, Kat. Ja przy nim całkowicie tracę rozum. Tak bardzo chciałam, żeby mnie pocałował, że nie mogłam myśleć cały dzień o niczym innym... i po prostu tam poszłam, nie myśląc za wiele, co robię.

- Może on rzucił na ciebie zaklęcie? - mruknęła zdegustowana Amy i Lily w końcu trochę się rozchmurzyła.

Spojrzały na siebie z niepewnymi uśmiechami.

- Amy, przepraszam - powiedziała Lily ściskając jej rękę.

- Ja też przepraszam, to było takie głupie - od razu dodała Amy.

- No w końcu! - wtrąciła się Kat czując, że robi jej się lżej na duszy. - Jeszcze tylko pogódź się z Syriuszem i wszyscy wrócimy do normalności - dodała.

- Już się z nim pogodziłam - bąknęła Amy rumieniąc się lekko - Ale to opowieść na inną historię! - dodała szybko widząc, że przyjaciółki otwierają usta, żeby o wszystko dopytać.

- Dziś jest dzień dla Lily - kontynuowała - I co z Alanem?

Lily zamyśliła się.

- W tym jest cały problem, że ja nie chcę z nim zrywać...

Przyjaciółki spojrzały na nią jeszcze bardziej zaskoczone.

- Jesteśmy razem już kilka miesięcy, on naprawdę traktuje mnie tak dobrze, a ja zachowuje się jak totalna kretynka. Robię wszystko to, czym zawsze gardziłam - wzięła głęboki oddech, żeby zahamować kolejną falę płaczu.

- Lily, musisz w takim razie to przerwać. Nie możesz chodzić do Jamesa i robić mu nadziei, a potem jak gdyby nic spędzać czas z Alanem - powiedziała Kat gładząc ją po głowie - Krzywdzisz dwie osoby, na których ci zależy.

Lily pokiwała smutno głową. Dziewczyny doradzały jej coś, co sama dobrze wiedziała, jednak nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli.

- No dobrze, koniec dram na dziś - orzekła nagle odczuwając obezwładniającą senność. Wstała i rzuciła się na swoje łóżko - W następnym odcinku Amy i jej pogodzenie z Syriuszem - mruknęła i zamknęła oczy.

*

James po jej odejściu długo nie mógł zasnąć. W głowie miał miliony pytań i wątpliwości. Czemu to zrobiła? Czy przed chwilą rzuciła dla niego Alana? Czy to znaczy, że chce z nim być? Czy to była tylko chwila słabości i nic nie znaczący pocałunek? Chciał to wszystko wiedzieć, a jednocześnie tak bardzo bał się, że usłyszy coś, czego nie chce, że wolał tej nocy o nic nie pytać.

3 komentarze:

  1. Tego po Lily się nie spodziewałam. Cieszę się, że tak często pojawiają się rozdziały. Życzę więcej wolnego czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, przyda się! W związku z niedoborem czasu obrałam nową taktykę pisania krócej, ale częściej :D

      Usuń
  2. Oja jestem w szoku :O
    ale fajna ta scena, chociaż czuje ze to sie tak latwo nie zakończy haha

    Kate

    OdpowiedzUsuń

Netka Sidereum Graphics
x