wtorek, 16 czerwca 2020

(19) Czas na rozmowę

Kat starała się wspierać Lily jak tylko mogła w tej pokręconej sytuacji, ale było coś, co przysłaniało jej nawet problemy swoich przyjaciół. Dużo czasu spędzała ostatnio sama przez to całe zamieszanie i mogła w końcu spokojnie pomyśleć.
Była zbyt bystra, żeby nie zacząć się domyślać, że Remus ją oszukuje. Na początku załamana wizją zdrady albo jakiejś ukrywanej ciężkiej choroby zaczęła podchodzić do sprawy bardziej racjonalnie. Aż w końcu z przerażeniem połączyła wszystkie brakujące kropki.

Siedziała w dormitorium chłopców sama i czekała, aż Remus wróci z Wróżbiarstwa, na które ona nie uczęszczała. Z każdą minutą robiło jej się coraz bardziej niedobrze z nerwów. Przez chwilę miała ochotę uciec, ale w tym momencie do pokoju wszedł Remus wraz z Jamesem.
- Kat? - zdziwił się Remus na jej widok. Od razu zauważył po jej oczach, że coś jest nie tak.
- James, możesz zostawić nas na chwilę samych? - zapytała bez słowa wstępu.
- Och... jasne. Nie ma problemu - odparł zaskoczony, popatrzył na Remusa z niepokojem i szybko opuścił pomieszczenie.
Remus wybrał miejsce na łóżku na przeciwko dziewczyny, widząc jej bojowe nastawienie.
- Co się dzieje, Katy? - zapytał.
Dziewczyna sięgnęła na ziemię po fiolkę z jakimś dziwnym brudnozielonym płynem, którego wcześniej nie zauważył i położyła ją na stoliku obok niego.
- Przez cały ten miesiąc nad tym pracowałam. Powinno załagodzić objawy podczas przemiany - powiedziała drżącym głosem.
Remus miał wrażenie, że na chwilę stanęło mu serce. W panice postanowił od razu się bronić.
- Jakiej przemiany? O czym ty mówisz? - zapytał, ale ton jego głosu zdradzał przerażenie.
- Nie udawaj, Remus - powiedziała, a po policzkach zaczęły spływać jej łzy - Nie jestem głupia. Znikałeś dokładnie co miesiąc w trakcie pełni i wracałeś wykończony. Podczas korepetycji ciągle omijałeś temat wilkołactwa i nie chciałeś o tym nic mówić... jak wyjechałeś nieoczekiwanie i pytałam gdzie jesteś, to chłopcy byli tacy przerażeni, że od razu widać było, że kryją twoje kłamstwo. Jak mogłeś nic mi nie powiedzieć! - krzyknęła zanosząc się szlochem.
Remus chciał do niej podejść, powiedzieć coś, co mogłoby wszystko naprawić, ale zabrakło mu słów. Kat miała resztki nadziei, że zaprzeczy i okaże się, że całkowicie się pomyliła, ale jego milczenie utwierdziło ją w przekonaniu, że ma rację.
- Nie mogłem ci powiedzieć. Nikomu nie mogę. - zaczął mówić bardzo cicho.
- Tylko Jamesowi, Syriuszowi i Peterowi? - zapytała ironicznie.
- Oni sami się domyślili... tak samo, jak ty. Bardzo mi teraz pomagają, wychodzą ze mną w każdą pełnię.
Popatrzyła na niego nie rozumiejąc, co ma na myśli.
- Nauczyli się dla mnie animagii i wspierają mnie podczas przemiany. - zaczął szybko tłumaczyć. - Ale Kat, jak mogłem ci o tym powiedzieć? Tak bardzo bałem się, że nie będziesz chciała mieć już ze mną nic wspólnego. Przepraszam - powiedział załamanym głosem - Przepraszam, nie powinienem w ogóle dopuszczać do tego, żebyśmy tak się do siebie zbliżyli.
Kat dopiero teraz poczuła, że serce mocno ją zabolało. Na początku, gdy zrozumiała, że Remus może cierpieć na wilkołactwo czuła się przerażona, ale z czasem zaczęła oswajać się z tą myślą. W końcu był ciągle tym samym chłopcem, którego tak bardzo kochała. Ale fakt, że po takim czasie nadal nie zaufał jej na tyle, by się z nią podzielić tą informacją, a teraz powiedział, że ich związek był błędem - poczuła, że to dla niej za wiele.
Wstała chwiejnym krokiem z łóżka.
- Wypij to na godzinę przed przemianą - powiedziała wskazując ręką na fiolkę i ruszyła w kierunku drzwi.
Remus poczuł, jak własnie cały jego świat rozpada się na kawałki.

W Pokoju Wspólnym Kat natrafiła na Jamesa, który czekał aż skończą rozmawiać, żeby wrócić do dormitorium. Widząc ją bladą i zapłakaną od razu zareagował.
- Hej, co się stało? - zapytał łapiąc ją za ramię, żeby nie uciekła.
Przez chwilę miała ochotę go zbyć, ale z drugiej strony potrzebowała teraz porozmawiać z kimś, z kim dzieliła tę tajemnicę.
- Ja już wszystko wiem, James. Wiem, kim jest Remus. - odpowiedziała smutno - wszystkiego się domyśliłam.
James zbladł.
- Och... - wykrztusił z siebie nie spodziewając się tej informacji. Już chciała go ominąć, gdy spontanicznie wykrzyknął:
- Masz może ochotę przejść się na spacer i trochę porozmawiać?
Sam nie wiedział, co chce jej powiedzieć, ale był niemalże pewny, że jego przyjaciel siedzi teraz załamany w dormitorium. Znał go na tyle dobrze, by móc stwierdzić, że jest w stanie zrezygnować ze swojej znajomości z Kat, żeby nie narażać jej na niebezpieczeństwo.
Dziewczyna kiwnęła głową mając nadzieję, że ta rozmowa przynajmniej trochę pomoże jej poradzić sobie z natłokiem negatywnych informacji.
Wyszli na błonia.

- Jak się tego domyśliłaś? - zapytał, gdy byli już na zewnątrz.
- Po prostu w pewnym momencie połączyłam wszystkie fakty. To nie było takie trudne, gdy spędzałam z nim aż tyle czasu, choć na początku wydawało się być irracjonalne. A wy od kiedy wiecie?
- Od trzeciej klasy - odpowiedział. - Więc zajęło nam to jednak trochę dłużej niż tobie - uśmiechnął się do niej. - Nic dziwnego, Remus zawsze opowiadał, że jesteś szalenie inteligentna.
Lekko odwzajemniła uśmiech, na tyle na ile była w stanie.
- I co teraz zrobisz? - zapytał.
- Nie wiem. Źle mi z tym, że nic mi nie powiedział. I pewnie nie planował tego zrobić.
- Wiesz... to jest na początku bardzo przerażające i przytłaczające. Brzmi nierealnie, ale potem dochodzi się do wniosku, że to nadal Remus. Tylko z pewną przypadłością, z którą musi sobie jakoś radzić. Pamiętam, jak pierwszy raz byłem świadkiem jego przemiany i to było przerażające, ale po dziesiątym razie zaczynasz się przyzwyczajać - znowu się uśmiechnął - Ale najgorsze to widzieć jego ból i zmęczenie tym wszystkim - dodał natychmiast poważniejąc - Nie zasłużył sobie na to.
- Chcesz mnie przekonać, że nie powinnam była robić afery? - zapytała z powątpiewaniem.
- Nie, to zrozumiałe, że jesteś zdenerwowała. To niecodzienna sytuacja, dowiadywać się, że twój chłopak jest wilkołakiem - dał jej kuksańca w bok w końcu rozbawiając ją nieco. - Wiesz, on praktycznie zakochał się w tobie od pierwszego wejrzenia i pierwszej rozmowy. Nie chciał w to brnąć, bo bał się, że będziesz narażona na niebezpieczeństwo. On się bardzo martwi o swoich bliskich, do tej pory się z nami wykłóca co jakiś czas, że nie powinniśmy chodzić z nim na przemiany... Ale ja go do tego namówiłem - przyznał się w końcu - chciałem, żeby dał sobie szansę na bycie szczęśliwym. A z tobą jest szalenie szczęśliwy, jak nigdy wcześniej.
Kat popatrzyła na niego. Zdała sobie sprawę, że to pierwszy raz, kiedy rozmawiają ze sobą sam na sam.
- Muszę to wszystko przetrawić - odparła - ale dzięki, Jim, bardzo mi pomogłeś.
James ukłonił się lekko.
- Zawsze do usług przy radzeniu sobie z cudzymi problemami - odparł śmiejąc się.
- A co z twoimi problemami? - zapytała wykorzystując okazję. Nagle poczuła, że lubi go dziesięć razy bardziej niż przed pięcioma minutami.
- No cóż... pewnie pytasz o Lily? - domyślił się - Staram się to traktować jako nowe doświadczenie życiowe, jakim jest zdeptana duma i złamane serce - odparł wzruszając lekko ramionami - a na dodatek nie mogę odreagować na treningu, więc szczerze mówiąc to nigdy nie czułem się gorzej. Chyba możemy zbić sobie piątkę - uśmiechnął się znowu. Kat była niemalże pod wrażeniem jego umiejętności do ukrywania smutku pod żartami.
- Odpuszczasz ten temat? - zapytała.
- Nic innego mi nie pozostało. Syriusz się uparł i umówił mnie nawet dziś na jakąś randkę... trochę nie mam na to siły, ale i tak nie mam nic lepszego do roboty.
Kat kiwnęła głową.
- Obawiam się, że Lily nie przyjmie tego za dobrze - skrzywiła się znając ostatnie wahania nastrojów swojej przyjaciółki.
James wzruszył ramionami.
- Miała wybór. Lepiej wracajmy. - powiedział chcąc uciąć temat - Przydałoby nam się trochę ognistej whisky, żeby zapić smutki. - znowu się uśmiechnął i objął dziewczynę ramieniem.
Kat roześmiała się i ruszyła wraz z nim w stronę zamku. Była bardzo wdzięczna za to, że przynajmniej na moment doprowadził ją do porządku.

*

Alan uznał, że nie może już dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Lily chodziła coraz bardziej przygnębiona, a on choćby stawał na głowie to nie umiał tego zmienić. Poza tym jej reakcja na wyrzucenie Jamesa i zignorowanie faktu, że został przez niego uderzony tłuczkiem przelały czarę goryczy. Miał dość, a poza tym zaczął zauważać, że humor Lily jest zależny od tego, jaką relacje ma akurat z Jamesem. Alan był dobrym obserwatorem i widział, że odkąd poznał Lily ona i James na zmianę rozmawiają ze sobą normalnie, żeby po chwili mijać się bez słowa i mierzyć wzrokiem. Postanowił, że musi z nią poważnie porozmawiać i ustalić wszystko raz na zawsze.
Poprosił Amy, żeby zaniosła jej do dormitorium małą notatkę.

Lily
Nie mogę cię dziś znaleźć cały dzień. Proszę, spotkajmy się po twoich zajęciach z transmutacji na błoniach, na naszej ławce. Chciałbym z tobą porozmawiać.
Alan

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jest twój blog. Nie mogę doczekać się kolejnej notki. jak na moje oko Lili jest szaleńczo zakochana w Jamesie i jej obecny związek to tylko farsa. Boi zaangażować się w coś poważniejszego przez jej byłego Mata.inaczej nie mogę wytłumaczyć sobie dlaczego wybrała Alana a nie Jamesa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziękuję! Bardzo mi miło, że czytasz z taką uwagą i wysnuwasz wnioski <3

      Usuń
  3. Albo porostu jest babą i nie wie czego chce ;)

    OdpowiedzUsuń

Netka Sidereum Graphics
x