Wiadomość, że Lily i James zostali parą była dla wszystkich dosyć mocnym zaskoczeniem, ale szybko zgodnie uznali, że dobrze się stało. Syriusz nawet poczuł swego rodzaju ulgę, bo ich ciągłe rozterki dosyć mocno mu się udzielały. Wiedział, że jego przyjaciel jest porywczy, ale wierzył w to, że Lily to odpowiednia osoba, by jakoś nad tym wszystkim zapanować. Nabrał co do tego pewności widząc, że James w końcu wrócił do siebie - znowu gadał nieustannie i dużo się śmiał.
Sam miał też coraz większe problemy na głowie.
Aktualnie skumulowały się one pod postacią coraz bardziej zdenerwowanej blondynki stojącej nad nim od kilkunastu minut.
- Niech no się domyślę... nie możesz mi powiedzieć, gdzie się wybieracie? - fuknęła krzyżując ręce na piersiach. Jej twarz znacznie poróżowiała.
Syriusz wziął głęboki wdech wiedząc, co zaraz nastąpi.
- Amy, przerabiamy to samo co miesiąc. Mamy taką tradycję, że wychodzimy z chłopakami i tyle. Sami. To wszystko.
- Za chwilę wakacje, czy to takie dziwne, że te kilka ostatnich dni chcę spędzić z tobą? A ty nie możesz tego zrobić, bo masz jakąś głupią tradycję? - powiedziała nie zmieniając nieprzyjemnego tonu.
- To nie jest głupia tradycja - warknął - James też z nami idzie i nie słyszałem, żeby Lily robiła z tego powodu aferę.
- Ale ja nie jestem Lily! Ona się teraz na wszystko zgodzi, bo udało jej się w końcu zejść z Jamesem. Może wcale się już nie spotykajmy przed wakacjami, skoro ci na tym w ogóle nie zależy - dodała z obrażoną miną.
- Jak tam sobie chcesz. Idę z nimi i to nie podlega żadnej dyskusji - Syriusz wstał i ruszył w kierunku schodów. Nie miał siły na prowadzenie tej samej rozmowy po raz kolejny, a fakt, że zbliżały się wakacje akurat dla niego nie był powodem do radości. Przyszedł do Amy, żeby ustalić w jaki sposób wspólnie je spędzą i nie spodziewał się, że z powodu jednego wieczoru podczas którego wychodzi bez niej zrobi się taka wielka afera.
James z kolei mógłby aktualnie każdą wolną chwilę spędzać z Lily, lecz wyjście na przemianę z Remusem było jak zawsze jego priorytetem. Postanowił uprzedzić dziewczynę o swojej nieobecności, by uniknąć piętrzenia się między nimi kolejnych nieporozumień, których zdecydowanie oboje mieli już dosyć.
- Ale gdzie wy się tak szwendacie? Zauważyłam już dawno, że czasami w środku nocy wracacie zmęczeni całą zgrają, ale chyba wolałam nie wiedzieć, co robicie. Teraz jesteś moim chłopakiem, więc nie możesz mieć przede mną żadnych tajemnic - dodała uśmiechają się z przekąsem.
James przez chwilę chciał się wykręcić tym, że po prostu chcą spędzić czas razem, ale wiedział, że takie unikanie odpowiedzi przyniesie odwrotny skutek.
- Kiedyś ci powiem, gdzie wychodzimy. Ale jeszcze nie teraz. Musisz mi zaufać, że nie jest to nic złego. Pomagamy komuś - odparł uważnie obserwując jej reakcję.
Lily kiwnęła głową. Była jeszcze bardziej zaintrygowana niż parę minut temu, ale wyczuła, że James mówi bardzo poważnie, więc nie chciała go naciskać.
- Ale nie jest to nic niebezpiecznego? - dopytała jeszcze z lekkim wahaniem w głosie.
James przygryzł wargę, żeby powstrzymać uśmiech. Wiedział, że gdyby Lily zdawała sobie sprawę, gdzie się wybierają to byłaby przerażona, ale z jego perspektywy ich nocne wypady w większości przypadków były świetną zabawą i momentem wytchnienia.
- Jak widać jeszcze jestem cały i zdrowy - odparł wymijająco szczerząc się do niej.
Lily to zupełnie nie uspokoiło, ale już nic nie powiedziała tylko podeszła bliżej, żeby się w niego wtulić. Lubiła to czasem robić bez żadnego powodu. Jego bliskość i silny uścisk działały na nią uspokajająco. A gdy w końcu zorientowała się, że przy nim jej ciągła potrzeba kontroli sytuacji nie ma racji bytu odpuściła całkowicie i wcale nie czuła się z tym źle.
- Jim, ja już nie chcę nigdzie stąd jechać - powiedziała w końcu zmieniając temat, ale nie oderwała się od niego.
- Mam pewien plan co do wakacji - odparł obejmując ją jednocześnie, zadowolony z tego, że robi się przy nim coraz bardziej skora do okazywania swoich uczuć.
- Jaki? - podekscytowana poniosła głowę patrząc na niego wyczekująco.
- Po pierwsze moja mama chce zaprosić Syriusza, żeby w tym roku spędził u nas wakacje i nie musiał wracać do domu.
- Ojej to wspaniale - odparła. Zdążyła dobrze zaznajomić się z sytuacją rodzinną Syriusza i odczuła ulgę, że tym razem chłopak będzie miał gdzie się podziać.
- Taak, moi rodzice traktują go czasem jak swojego syna. A nawet lepiej - odparł ze śmiechem. -Po drugie - kontynuował - rodzice robią sobie co najmniej dwutygodniowy wypad za granicę. Fajnie byłoby w tym czasie zaprosić wszystkich do nas. No wiesz, Amy, Kat, Remusa i Petera... ale na pewno kilka dni chcę spędzić tylko i wyłącznie z tobą - dodał przesuwając dłonią po jej policzku.
Lily poczuła, że na samą myśl o tym przechodzi ją przyjemny dreszcz.
- Nie będziesz się ze mną nudził? - zapytała przekornie.
- Jakoś zajmiemy sobie czas - mruknął przysuwając ją jeszcze bliżej siebie i odgarniając kosmyki włosów opadające na jej ramiona - Syriusza poproszę, żeby w tym czasie zabrał gdzieś Amy.
- A ty też mnie gdzieś zabierzesz? - zapytała odchylając się lekko, by ułatwić mu dostęp do swojej szyi.
- Poza łóżkiem? To nie mam pomysłów - odparł całując ją w odkryte miejsce.
Lily roześmiała się.
- Chcę zwiedzić Dolinę Godryka! - krzyknęła odsuwając się lekko.
James przewrócił oczami udając zniecierpliwienie.
- No dobra dobra, niech ci będzie, trochę pospacerujemy. Ach, całkiem bym zapomniał. - dodał nagle - Łapa chciał z tobą pogadać. Coś o Amy, chyba ma z nią jakiś problem.
Lily skrzywiła się.
- Chyba jestem kiepskim doradcą co do związków - odparła.
- Lily, już nie myśl o tym - powiedział wiedząc do czego nawiązuje - Najważniejsze, że w końcu się zorientowałaś, że jestem najfajniejszym chłopakiem, jakiego było ci dane poznać - dodał z wyniosłą miną przez co znowu się uśmiechnęła. - Znasz Amy najlepiej ze wszystkich, na pewno mu jakoś pomożesz.
Akurat w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i wszedł przez nie zirytowany Syriusz.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale Lily musisz z nią pogadać, bo ja chyba nie potrafię - jęknął bez większego wstępu.
- A co się dzieje? - zapytała odwracając się w jego kierunku.
- Mówimy chyba w innym języku - spojrzał na nią zrezygnowany nie mając siły na głębsze wyjaśnienia.
Lily kiwnęła głową. Tak naprawdę Amy od dawna się jej żaliła w tej kwestii i dobrze wiedziała, o czym w końcu musi z nią porozmawiać.
- Spróbuję pomóc. Porozmawiam z nią w pociągu, jak będziemy wracać do domu, wtedy nie będzie miała dokąd uciec. A tymczasem idę się pakować - odparła i ruszyła w kierunku drzwi uprzednio obdarowując Jamesa całusem i ściskając pocieszająca ramię Syriusza.
James patrzył przez chwilę na miejsce w którym zniknęła za drzwiami.
- Może coś jest ze mną nie tak? - rzucił Syriusz w przestrzeń - Ty mógłbyś każdą chwilę spędzać z Lily.
- Masz po prostu inny charakter. Nie martw się, w końcu się dogracie i Amy to jakoś zrozumie.
Syriusz kiwnął głową, jednak nie czuł się przekonany, co do słów przyjaciela.
- Cała nadzieja w Lily - odparł. - A tymczasem trzeba się szykować na spotkanie z wilkołakiem, które paradoksalnie wydaje się być dużo łatwiejsze - mruknął.
*
Remus czuł całym ciałem zbliżającą się pełnię. Jego twarz zrobiła się chorobliwie blada, a sińce pod oczami były widoczne jeszcze bardziej niż zwykle. Jednak w tym momencie, gdy leżał na podłodze z głową ułożoną na kolanach Kat nie skupiła się na niczym innym poza jej dłonią, którą powoli wplatała w jego włosy.
Dziewczyna przyglądała mu się zatroskana. W ostatnim miesiącu spędziła tyle czasu na czytaniu o wilkołactwie, że mogłaby powoli zacząć się specjalizować w tym temacie.
- O czym myślisz? - zapytał chłopak patrząc na nią zza lekko przymkniętych powiek. Słońce wlewało się przez otwarte okna do pokoju wspólnego i lekko go raziło, ale czuł się tak błogo, że nawet nie zwracał na to większej uwagi.
- O tym, co się zbliża - odparła zatrzymując rękę na jego czole.
- Nie jest tak źle Katy, naprawdę. Przynajmniej częściowo da się do tego przyzwyczaić. No i idą ze mną chłopaki, więc po przemianie jest naprawdę wesoło - roześmiał się lekko - a ten eliksir od ciebie naprawdę znacznie niweluje ból. Nic tylko zostać wilkołakiem - dodał żartobliwie, żeby poprawić jej humor. Wiedział, że dziewczyna nadal mocno przeżywa całą tę sytuację i paradoksalnie to on w tych okolicznościach chciał jej dodać otuchy.
Kat pokręciła głową, ale odwzajemniła uśmiech.
- Popracuję jeszcze nad tym eliksirem, chciałabym, żebyś w ogóle nie musiał się już męczyć.
Podparła się na rękach i wyciągnęła głowę do góry, żeby mocniej poczuć słońce na twarzy.
- Pamiętaj, że masz przyjechać do mnie w wakacje zanim wybierzemy się do Doliny Godryka - zmieniła temat na przyjemniejszy.
Remus powoli podniósł głowę z jej kolan i usiadł obok.
- Jesteś pewna?
- Tak - odparła - Mówiłam ci już, moja mama nie interesuje się mną za bardzo, jeśli mam dobre oceny - odparła wzruszając ramionami.
- Przecież zabrała cię z Beauxbatons, jak wylądowałaś w szpitalu - Remus miał wrażenie, że w kwestii rodziny Kat ma jeszcze wiele nieciekawych kwestii do poznania.
- Tak, głównie po to, żeby nie rozsiewać plotek, że jej córka zginęła z wycieńczenia - wyjaśniła przewracając oczami - Może nawet nie zauważy, że ktoś nowy pojawił się w tym wielkim domu - dodała ze śmiechem.
- Przyjadę - zgodził się - postaram się jakoś znieść te wszystkie luksusy, ale robię to tylko dla ciebie - dodał z uśmiechem przysuwając się do niej, żeby pocałować ją w policzek.
Ale wszyscy są uroczy. Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńAmy drażni mnie coraz bardziej. Chyba mam charakter jak Syriusz :D Którego u Ciebie kocham jeszcze bardziej <3 Lilly i James w końcu bez kłótni, jestem bardzo ciekawa jak miną im wakacje :)
OdpowiedzUsuńps. U mnie nowa notka, serdecznie zapraszam ;)