sobota, 16 maja 2020

(10) Ważne rozmowy

Kat z rozczarowaniem zauważyła, że Remus podczas następnego tygodnia przy każdej możliwej okazji ignorował ją i nie inicjował żadnej rozmowy. Gdy byli w tym samym pomieszczeniu stawał jak najdalej od niej i nie robił nic, żeby chociaż na chwilę zostali sam na sam. Nawet na nią nie patrzył. Na początku myślała, ze czeka na jej ruch i przeklinała w tym momencie swoją wrodzoną nieśmiałość. Zauważyła jednak, że Remus w ogóle przez cały tydzień nie rozmawiał prawie z nikim i postanowiła mimo wszystko stawić się o wyznaczonej porze na ich kolejne korepetycje. Ale Remusa nie było. Nie zjawił się też po 15 minutach, ani pół godziny po ustalonym czasie. Kat czując się strasznie głupio zabrała w końcu swoją torbę i niemalże wybiegła z biblioteki unikając spojrzeń innych, czując się, jakby każdy naokoło wiedział, że została wystawiona przez chłopaka.

Gdy tylko wbiegła do dormitorium nie wytrzymała i cała zalała się łzami. Zszokowana Lily, która też tam przebywała, podeszła do niej natychmiast i złapała przyjaciółkę delikatnie za ramiona.

- Kat, co się stało? Czemu płaczesz?

- Och, tak mi głupio, Lily - zaczęła mówić przez łzy i chwilę zajęło jej uspokojenie się na tyle, by móc wszystko wytłumaczyć - Nie wiem, czemu tak zareagowałam, ale Remus nie pojawił się na naszym spotkaniu. Jak tu wchodziłam to widziałam, że siedzi sobie jak gdyby nigdy nic w Pokoju Wspólnym i udaje, że mnie nie widzi. Czuję się jak skończona idiotka - znowu zaczęła szlochać.

Przyjaciółka wysłuchała jej z uwagą i głaskała delikatnie po ramieniu, aż Kat w końcu się uspokoiła. Lily nigdy nie miała nic do zarzucenia Remusowi i była zdziwiona jego zachowaniem, ale tym razem poczuła wściekłość, że potraktował tak Kat i doprowadził do takiego stanu.

- Kat, pozwól mi z nim pogadać. - poprosiła.

Ale ta pokręciła zdecydowanie głową.

- Nie Lil, jak się dowie, że tak zareagowałam to spalę się ze wstydu.

- Spokojnie, nie powiem mu dokładnie tego, co się stało, ale chcę wybadać, o co właściwie chodzi. To niepodobne do Remusa, coś się musiało stać, że tak się zachowuje.

Kat kiwnęła lekko głową i przetarła oczy rękawem.

- W sumie to już mi wszystko jedno - odrzekła. - Odpocznę chwilę i spróbuję się tu pouczyć.

Lily zostawiła ją samą i po chwili wparowała do Pokoju Wspólnego. Szybko zlokalizowała Jamesa i podeszła do niego energicznym krokiem.

- Gdzie Remus? Podobno był tu przed chwilą? - nawet nie dbała o to, by ukryć swoją złość.

James wiedząc w jakim stanie jest teraz Lupin i widząc złowrogie iskierki w oczach dziewczyny postanowił od razu zareagować i opanować całą sytuację.

- Musiał iść coś załatwić, a czemu go szukasz?

- Co on wyprawia?! Kat czekała na niego jak idiotka w bibliotece, a on się nie pokazał, a teraz udaje, że nic się nie stało. Jakoś nie wydaje mi się, żeby tak uporządkowany chłopak nagle zapomniał o tym, że udziela komuś korepetycji? - warknęła na niego i skrzyżowała ręce.

- Lilka, ale wyjątkowo to nie ja o czymś zapomniałem, więc się tak na mnie nie oburzaj - roześmiał się widząc jej naburmuszoną minę - A poza tym to proszę, nie wyżywaj się na nim teraz, ja to załatwię.

- Wolałabym sama to zrobić - postarała się zabrzmieć mniej agresywnie.

- Po pierwsze to musisz mi uwierzyć, że Remus naprawdę lubi Kat i chce dla niej jak najlepiej.

- Tak? I przez to bez słowa ją zignorował i zostawił samą sobie? - na nowo się zirytowała, tym razem na Jamesa, za to, że bronił irracjonalnego zachowania kolegi.

- Lily! - James w końcu złapał ją za ramiona, żeby bardziej skupiła się na jego słowach - Wiem, że nie masz podstaw, żeby mi zaufać, ale proszę, zrób to chociaż raz. Ja z nim porozmawiam, zrobię co się tylko da, żeby wyjaśnił to sobie sam na sam z Kat. A jak to nic nie da to oddam tobie głos. Obiecuję.

Dziewczyna słysząc jego pewny ton niechętnie postanowiła odpuścić.

- W porządku - powiedziała w końcu.

James nawet ucieszył się, że ma w końcu istotną sprawę do Remusa, przez którą ten będzie chciał go słuchać dłużej niż pięć minut. Remus był wściekły na siebie przez to, co widocznie podczas ostatniej przemiany musiał nieumyślnie zrobić Jamesowi i nie mogąc sobie z tym poradzić wolał wcale z nim nie rozmawiać. Oświadczył też reszcie huncwotów, że mają przestać spotykać się z nim podczas pełni i słysząc ich oburzenie postanowił ich także unikać jak ognia. To był jeden z gorszych tygodni jego życia. Musiał ignorować osoby z którymi najbardziej chciał spędzać czas. Do tego grona zaliczała się też Kat. Pękało mu serce, gdy przechodziła zawiedziona obok niego, ale tłumaczył sobie, że robi to dla jej dobra.

James jak zawsze wykorzystał zajęcia z Wróżbiarstwa, które wspólnie odbywali na pogawędkę z przyjacielem.

- Remus - zaczął.

- Co. - odpowiedział niechętnie wgapiając się w kryształową kulę.

- Nie udawaj, że coś tam widzisz - mruknął James. - Słuchaj, muszę z tobą porozmawiać.

- James, nie zmieniłem zdania, nie chcę, żebyście przeze mnie...

- Chodzi o Kat - przerwał mu wiedząc, że to wzbudzi jego zainteresowanie. Tak jak się spodziewał Remus podniósł głowę i spojrzał na niego uważnie.

- Co z nią? - zapytał jeszcze ciszej.

- Podobno wczoraj czekała na ciebie w bibliotece, bo byliście umówieni na korepetycje. Jak się domyślasz, nie doczekała się.

- To dla jej dobra - mruknął tylko w odpowiedzi, ale znacznie posmutniał.

- Lupin, daj spokój. Nie możesz chociaż raz... no wiesz... po prostu przestać się przejmować?

Remus oburzył się

- To jest poważna sprawa, Rogacz.

- Wiem. Po prostu nie chcę, żebyś dokładał sobie jeszcze więcej zmartwień niż już masz. Słuchaj, Kat cię naprawdę bardzo lubi. Nie wiemy, czy czuje do ciebie coś więcej, czy po prostu lubi się z tobą uczyć... ale pozwól sobie spróbować. A może jeśli się zaprzyjaźnicie to kiedyś będzie dobry moment, żeby jej powiedzieć o ... o tym - wyszeptał ciszej rozglądając się, czy nikt ich nie podsłuchuje.

Remus milczał, ale widać było, że słucha jego słów z uwagą.

- Albo przynajmniej pogadaj z nią, żeby nie czuła się aż tak źle. I nie wspominaj, że wiesz, ze aż tak się tym przejęła, bo Lily mnie zabije. A poza tym patrz - uchylił koszulkę w miejscu, gdzie wcześniej było rozcięcie - wszystko się goi, nic mi nie jest.

*

Remus odczuł dziwną ulgę, że James niejako przemówił mu do rozsądku. Mimo że nadal czuł, że zbliżanie się do kogokolwiek to nie jest dobry pomysł to unikanie Kat dostarczało mu niemalże tyle samo cierpienia, co przemiany w wilkołaka. To, że w pewnym sensie dostał od kogoś przyzwolenie na spotkanie z nią trochę zdjęło ciężar z jego barków i pobiegł to załatwić od razu po zakończonej lekcji Wróżbiarstwa. Do myślenia dał mu też fakt, że wlepiając się przez godzinę w kryształową kulę jedyne co widział to uśmiechnięta dziewczyna, której czarna grzywka lekko zakrywa oczy.

Po krótkich poszukiwaniach udało mu się dorwać ją na korytarzu, wychodziła z cotygodniowego spotkania z profesor McGonagall w sprawie nadrabiania zaległości.

- Kat! - krzyknął za nią zadyszany.

Dziewczyna zatrzymała się zdziwiona jego widokiem.

- Możemy chwilę porozmawiać? Proszę. - wydyszał.

Kat zawahała się przez chwilę, ale w końcu kiwnęła głową na zgodę i znaleźli szybko jakąś wolną salę. Usiedli na przeciwko siebie i Remus od razu zaczął mówić.

- Przepraszam cię za to, jak się ostatnio zachowywałem. Nie zdziwię się, jeśli nie będziesz chciała kontynuować naszych spotkań, ale musisz wiedzieć, że mi naprawdę na tym zależy. Zachowałem się jak idiota, ale musisz mi uwierzyć, że miałem ku temu powody. - wykrztusił z siebie trochę nieskładnie.

Dziewczyna spojrzała na niego uważnie.

- Jakie powody? - wyszeptała z wyraźnym smutkiem w głosie.

- Moja mama jest chora - mimo że przez chwilę poczuł chęć powiedzenia jej prawdy to zaczął mówić wymyśloną już dawno temu historyjkę - muszę ją odwiedzać średnio raz na miesiąc, bo wtedy ma silne ataki choroby. Akurat w tym miesiącu było z nią naprawdę źle, a poza tym... ta choroba może też dopaść mnie za jakiś czas. Dlatego znikam często z Hogwartu, a nie lubię za bardzo dzielić się z innymi moimi problemami. To mi teraz zajęło głowę i nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Głupio się zachowałem, powinienem od razu ci o tym powiedzieć, zamiast cię unikać.

Kat pokiwała głową ze zrozumieniem, ale nadal czuła się źle, że Remus nie zaufał jej na tyle, żeby wcześniej podzielić się z nią tym problemem.

- A co ci się stało? - dziewczyna niewiele myśląc delikatnie ujęła rękę Remusa w swoją, żeby dokładnie przyjrzeć się jej wnętrzu. Mimo wygojenia było widoczne, że chłopak niedawno zdarł ją sobie aż do krwi.

Remus szybko postanowił, że chociaż pod tym względem jej nie okłamie.

- Byłem wściekły na siebie. I na to, że postanowiłem cię unikać i już się z tobą nie spotkać. Tak wściekły, że uderzyłem z całej siły w ławkę, aż rozdarłem sobie skórę - przyznał zawstydzony.

Kat spojrzała na niego z troską i delikatnie pogładziła palcem jego dłoń. Chłopak poczuł, jak przechodzi go przyjemny dreszcz i uśmiechnął się do niej z wdzięcznością.

- To w takim razie podsumujmy: zamiast wściekać się na siebie i robić sobie krzywdę po prostu się ze mną spotykaj - uśmiechnęła się ciepło.

Remus poczuł olbrzymią ulgę.

- Może nawet częściej niż raz w tygodniu... - odwzajemnił uśmiech i zacisnął lekko palce na jej dłoni.

*

Lily pod wieczór zupełnie nie dbając, czy robi to z gracją, rzuciła się na kanapę tuż obok Jamesa, aż chłopak lekko podskoczył. Głośno wypuściła powietrze z płuc.

- Rozmawiałam z Kat - wyznała głośno. - Podobno Remus ją przeprosił i wszystko sobie wyjaśnili. Domyślam się, że ty też miałeś udział w tej sprawie.

- Jasne, tak jak obiecywałem - odparł James siadając bokiem, my móc na nią spojrzeć.

- Czemu tak właściwie im pomogłeś? - zapytała.

- Po pierwsze wiem, że Remus ją bardzo lubi i nie chciałem, żeby rezygnował z tej znajomości przez swoje problemy.

Lily nie skomentowała domyślając się, że i tak nie dowie się, czym są owe problemy Remusa.

- A po drugie poprosiłaś mnie o to - dokończył.

Dziewczyna ułożyła głowę na oparciu i lekko przymknęła powieki. Ciepłe światło z ognia odbijało się na jej skórze, a włosy opadały jej na ramiona zakrywają lekko twarz. James nagle poczuł dziwną pokusę, żeby założyć jej włosy za ucho. Nie zrobił tego jednak, a Lily powoli otworzyła oczy.

- Zmęczyła mnie ta sytuacja, wiesz - westchnęła. - Odkąd poznałam lepiej Kat wydawało mi się, że jest wprost idealną dziewczyną dla Remusa, są tacy podobni do siebie. Cieszyłam się, że tak szybko się dogadali i naprawdę mam nadzieję, że tego nie zepsują.

- Możesz mieć rację. A skoro tak znasz się na ludziach to może zdradzisz mi, kto jest idealnym chłopakiem dla Lily Evans? - zapytał z zaczepnym uśmiechem. Lily zaśmiała się.

- Niestety tego jeszcze nie odkryłam. Chyba nadal mam uraz związaną z jakimikolwiek chłopakami - dodała przypominając sobie list od Matta.

- Do mnie też masz jeszcze uraz? - dopytał wykorzystując okazję. 

- Troszeczkę... ale już coraz mniejszy - odparła z przekąsem.

- Naprawdę się cieszę, że się dogadujemy, Lily.

Wyciągnął nagle rękę... i na sekundę dotknął palcem czubka jej nosa. Lily roześmiała się na ten gest.

- Czemu na początku nam tak opornie szło? - zastanowił się na głos.

- No nie wiem... może dlatego, że przy pierwszej rozmowie chciałeś mnie poderwać i to w wyjątkowo głupi sposób - odrzekła.

James roześmiał się na wspomnienie tego wydarzenia.

- No nie było to zbyt porywające, przyznaję. Ale na inne dziewczyny działało - wzruszył ramionami.

- No cóż, może i tak, ja nie byłam zainteresowana - odparła.

- Czemu nie byłaś mną zainteresowana?

Lubił zmuszać ją do udzielania odpowiedzi, których chciała uniknąć.

- Po prostu, żeby mnie zainteresować, nie wystarczy tylko bycie przystojnym...

Lily przerwała nagle trochę za późno gryząc się w język. Na twarz Jamesa w sekundę powrócił pewny siebie uśmieszek.

- Czyli jednak uważasz, że jestem przystojny? - wyszczerzył się.

- Nie! To znaczy... och - Lily zrezygnowana znowu odłożyła głowę na oparcie i przygryzła wargę - No tak, jesteś całkiem przystojny - przyznała z udawaną niechęcią, ale nie była w stanie powstrzymać uśmiechu, widząc jego dumną z siebie minę.

- No cóż, taka jest prawda, ciężko się z tym sprzeczać - westchnął teatralnie i ułożył głowę obok niej.

Wtedy Lily już całkowicie się roześmiała.

- Dobra, wracam do Kat - podniosła się na rękach i spojrzała na niego na odchodne. - A ty nie padnij tutaj z zachwytu nad sobą samym sobą.

Przez dłuższą chwilę patrzył prosto w jej oczy, a ona postanowiła wyjątkowo wytrzymać to spojrzenie, mimo że kosztowało ją to wiele wysiłku. Im bardziej zaczynała go lubić tym bardziej dostrzegała, że jest naprawdę bardzo przystojny.

Gdy była blisko schodów prowadzących do dormitorium nagle krzyknął:

- Hej, Evans.

- Hm? - odwróciła się.

- Piękna jesteś! - krzyknął roześmiany.

Lily przewróciła oczami i ruszyła na schody. Poczuła, że od ciągłego uśmiechu aż pobolewają ją policzki.

3 komentarze:

  1. ja tu jestem cały czas ;p i czytam :) fajnie że notki pojawiają się tak często trzymam kciuki że zdażysz!!
    i lubię czytać o Remusie i Kat.
    trzymaj sie!

    Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo.. zaczyna się typowe zachowanie Jamesa. Brakuje jeszcze "Avans, umówisz się że mną?" Bardzo fajny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha racja, kultowy tekst <3
      Dziękuję, bardzo się cieszę :) Pytałaś o link do Wattpada - nie wiem, czy wrócisz do tamtego komentarza, więc odpiszę też tutaj - dodałam po prawo link do opowiadania

      Usuń

Netka Sidereum Graphics
x