~~~~~~~~~~ * 11 * ~~~~~~~~~~
W Hogwarcie rozeszła się ekscytująca wieść, że niespodzianka o której wspominał na rozpoczęciu roku Dumbledore to wyjątkowo zorganizowany w tym roku Bal Zimowy, który miał się odbyć ze względu na to, że szkoła obchodziła okrągłą rocznicę otwarcia. Poza tym wykorzystano to jako możliwość zacieśnienia więzi pomiędzy wszystkimi szkołami magii i z tego względu miało w nim uczestniczyć kilkudziesięciu przedstawicieli Beauxbatons oraz Durmstrangu, a także chętni absolwenci Hogwartu. Miał się odbyć tuż przed feriami i miały w nim uczestniczyć roczniki od piątego wzwyż. Część uczniów czuła ogromną ekscytacją na myśl o części oficjalnej, natomiast niektórzy, na czele z huncwotami, skupiali swoje myśli wokół późniejszej imprezy, która miała odbyć się już w luźniejszej atmosferze.
Jedną z niewielu osób, które na tę wieść się tylko nachmurzyły była Amy.
- Co ci jest, Am? Czemu się nie cieszysz na ten bal? - zapytała ją w końcu Kat, gdy przyjaciółka chodziła nadąsana kolejny dzień z rzędu.
- Bo nie mam z kim iść! - fuknęła Amy zdenerwowana tym pytaniem. - Ty pójdziesz z Remusem, a Lily pewnie też sobie zaraz kogoś znajdzie. Albo pójdzie z Syriuszem. A ja? - zapytała z rozpaczą w głosie.
- Remus na razie nigdzie mnie nie zaprosił, więc spokojnie... - powiedziała Kat, ale Amy ją całkowicie zignorowała. Zamiast tego wstała zdenerwowana i spojrzała w lustro
- Jak ja w ogóle wyglądam!? - krzyknęła głosem, jakby miała się za chwilę rozpłakać.
- Co ty opowiadasz, wariatko - dołączyła się Lily - Przecież jesteś śliczna.
Amy spojrzała w swoje odbicie w lustrze zdegustowana.
- Patrz jakie mam szerokie biodra. I te policzki jak chomik! - orzekła dramatycznie.
Amy miała raczej okrągłą buzię, jednak w połączeniu z jej blond lokami i lekkimi rumieńcami na twarzy sprawiało to, że wyglądała naprawdę uroczo i bardzo młodo.
- Amy - Kat roześmiała się. - Chyba masz naprawdę zły dzień. Na pewno ktoś cię zaprosi. A poza tym jesteś piękna jak lalka.
- Aj! - Amy machnęła na nie ręką z rezygnacją - Kłamczuchy, chodźmy lepiej coś zjeść.
*
Lily pod wpływem porannych zdarzeń wpadła na pewien pomysł, którym szeptem podzieliła się z Kat, gdy Amy akurat nie było w zasięgu wzroku.
- No nie wiem Lily, czy to dobry pomysł... - przyznała nieśmiało Kat. - Jeśli Amy się o tym dowie, to raczej nie będzie zadowolona.
- Nie musi o niczym wiedzieć, ważne, że poprawi jej się humor - skwitowała Lily nie biorąc sobie do serca tej opinii.
W takich okolicznościach wszystkim uczniom trudno było skupić się na zajęciach. Wszyscy szeptali do siebie, prowadzili długie dyskusje na temat tego, jak będzie wyglądał bal i jak mają się do niego przygotować. Nawet pilna Lily miała spory problem, żeby wsłuchiwać się w słowa nauczycieli, szczególnie, że za wszelką ceną chciała poprawić Amy humor.
- Łapa. Mam dla ciebie olbrzymią prośbę. - wyszeptała specjalnie siadając blisko Syriusza na Zaklęciach, żeby móc omówić z nim swój delikatny plan w samotności.
- Jaką? - zapytał zaciekawiony.
- Nie myślałeś może o tym, żeby zaprosić Amy na bal?
- No... szczerze mówiąc to nie. - odparł wyraźnie zaskoczony - Nawet z nią nigdy jakoś szczególnie nie rozmawiałem... czemu miałbym ją zapraszać?
- Ostatnio jakoś źle się czuje. Pomyślałam, ze jej humor się poprawi, jeśli na bal zaprosi ją jakiś super chłopak - Lily uśmiechnęła się a Syriusz zachichotał.
- No nie wiem Lil, czy taki układ będzie jej pasował?
- Nie chcę, żeby wiedziała, że cię o to poprosiłam.
Syriusz zastanowił się przez dłuższą chwilę.
- Jeśli to dla ciebie ważne to w porządku, mogę ją zaprosić.
- Nie chcę cię do niczego zmuszać, ale gdybyście się lepiej poznali to na pewno byś ją polubił - dodała.
- No dobrze, Lil i tak nie wiedziałem kogo mam zaprosić. Amy jest w porządku, mogę jej potowarzyszyć przynajmniej na części oficjalnej, ale nie obiecuję, co się będzie działo później - puścił do niej oczko.
Lily pokręciła głową.
- No dobra dobra, tyle mi wystarczy. Dziękuję, - szepnęła na koniec, bo profesor Flitwick rzucił im podejrzliwe spojrzenie. Gdy nauczyciel się odwrócił ułożyła jeszcze palce na kształt serduszka, a Syriusz uśmiechnął się w odpowiedzi.
*
- Evans. Mam sprawę. - Lily zaczytana w książkę o Historii Magii spojrzała w górę i zauważyła Jamesa, który widocznie bardzo starał się zachować powagę, ale drżące kąciki ust zdradzały jego rozbawienie.
- Co jest?
- Chodź ze mną na bal. - wyparował.
- Co? Dlaczego? - zapytała zbita z tropu.
- Jak to dlaczego? Bo chcę, żebyś ze mną poszła - widząc jej minę nie wytrzymał i roześmiał się.
- Dlaczego ze mną? - zapytała marszcząc brwi, bo nadal nie za bardzo wiedziała, czy chłopak sobie z niej nie żartuje.
- Remus zaprosi Kat to wiadome, z Peterem chyba nigdy nawet nie rozmawiałaś, a Syriusz podobno przez ciebie ma już partnerkę, no i cóż... nie chcę, żebyś została na lodzie. - W tym momencie chłopak wyciągnął zza pleców kwiatki, które zaczęły już lekko więdnąć. Lily zmrużyła oczy.
- Czy to kwiatki, które od miesiąca leżą na parapecie w sali od transmutacji?
- Ech, no... teraz nic na dworze nie rośnie... a nie mogłem tak z pustą ręką. - ciągle uśmiechał się głupio. - No zgódź się, będzie fajnie. Spędzimy wieczór w szóstkę, tak jak zazwyczaj. Obiecuje, że postaram się nie podrywać innych dziewczyn. - dodał szybko.
- Postarasz się? - Lily roześmiała się i zabrała szybkim ruchem kwiaty z jego ręki. - No dobrze, dobrze, skoro jesteś skory aż to takiego poświęcenia to niech ci będzie. - powiedziała w końcu, a James wyciągnął rękę, żeby przybili sobie piątkę.
- Ale te kwiatki to lepiej zwróćmy, bo McGonagall patrzyła na mnie podejrzliwie, jak się do niech ukradkiem zbliżałem - dodał na koniec z przekornym uśmiechem.
*
Mocno zamyślona przesiadująca w bibliotece Kat wzdrygnęła się nagle, gdy ktoś stojący za nią nagle położył zimne ręce na jej twarzy w taki sposób, żeby zakryć jej oczy.
- Zgadnij kto to - wyszeptał do jej ucha.
Kat uśmiechnęła się od razu rozpoznając ten głos.
- Hm... - udała, że się zastanawia. Przejechała lekko opuszkami swoich palców po rękach chłopaka - Wydaje mi się, że to mój ulubiony nauczyciel Obrony Przed Czarną Magia. - zdjęła delikatnie jego dłonie. Remus roześmiał się i usiadł obok niej, bardzo blisko, żeby nikt ich nie słyszał.
- Zgadłaś! 10 punktów dla Gryffindoru. - zaczął pogodnie.
- Przyszedłeś się ze mną pouczyć? - zapytała patrząc mu prosto w oczu i podparła ręką głowę. Remus dzielnie wytrzymywał jej spojrzenie.
- Przyszedłem, bo mam dla ciebie bardzo ważne pytanie.
- Jakie? - zapytała szybko zaintrygowana.
- Czy ktoś już zaprosił cię na bal? - zapytał próbując ukryć lekkie zdenerwowanie.
- W sumie to tak... trzy osoby - Kat odparła nieco zakłopotana.
Remus miał wrażenie, że na moment stanęło mu serce. Otworzył usta zdziwiony. Wiedział, że Kat wzbudza swoim wyglądem zainteresowanie wielu chłopców, ale nie sądził, że wystarczyły dwa dni od ogłoszenia balu, żeby dostała aż tyle propozycji.
- Och... - wydusił z siebie tylko coraz mocniej zakłopotany.
Kat widząc to przysunęła się jeszcze bliżej i dotknęła jego ręki.
- Ale nie zaprosił mnie jeszcze akurat ten chłopak, z którym tak naprawdę chciałabym iść - powiedziała uśmiechając się.
- A co to za chłopak? - podłapał od razu wypogadzając się.
- Hmm... nie wiem, czy kojarzysz - zaczęła - Jest bardzo inteligentny, pomocny i ma talent do przekazywania wiedzy. Jest też bardzo wysoki, ma ciemne blond włosy... a jak się uśmiecha, to robią mu się takie urocze zmarszczki w kącikach oczu. - Kat sama zadziwiona swoją śmiałością zdobyła się na ten komplement w stronę Remusa rumieniąc się mocno. Chłopak słysząc te słowa poczuł, że serce zaczyna walić mu jak oszalałe.
- Brzmi, jakby był naprawdę mądry i przystojny... Nie kojarzę go niestety. Ale pomyślałam, że może chciałabyś pójść na bal ze mną? - zapytał udając dezorientację, na co Kat zareagowała głośnym śmiechem.
- No niech będzie, ty też możesz być - odparła z udawanym westchnieniem, a nieukrywający swojej radości Remus objął ją na sekundę ramieniem.
*
Amy wparowała podekscytowana do dormitorium pod koniec dnia.
- Nie uwierzycie! - krzyknęła do przyjaciółek, które natychmiast spojrzały na nią wyczekująco.
- Syriusz Black zaprosił mnie na bal. - dodała Amy już ciszej i usiadła na swoim łóżku, jakby nie dowierzając temu, co sama przed chwilą powiedziała.
- No co ty! Ale super. Opowiadaj! - wrzasnęła Lily, na co Kat obrzuciła ją niezadowolonym spojrzeniem, ale Lily udała, że tego nie widzi.
- No właśnie nie wiem, czemu to zrobił... ale powiedział, że chce spędzić ze mną więcej czasu czy coś takiego - powiedziała lekko skołowana. - Lily, to nie będzie dla ciebie problem, jeśli z nim pójdę? - dodała zakłopotana.
- Co..? Nie, no co ty, bardzo się cieszę. A poza tym to mnie już zaprosił James. - odparła Lily, a dziewczyny wytrzeszczył oczy.
- James? - zapytała Kat.
- Też się zdziwiłam - roześmiała się Lily - Ale mi w sumie wszystko jedno, mam tylko nadzieję, że jest dobrym tancerzem.
Podobna rozmowa odbywała się w tym samym czasie w dormitorium chłopaków.
- Rogacz, czemu tak właściwie zaprosiłeś Lily? - zaczął Remus.
- A czemu nie? - odparł.
- Jim. Mogłeś zaprosić każdą inną dziewczynę, a wybrałeś taką, z którą nie czeka cię nic więcej poza kilkoma tańcami i ewentualnie jakąś małą awanturą - roześmiał się Syriusz.
James wzruszył ramionami.
- Sam nie wiem, chciałem po prostu, żebyśmy po prostu bawili się wszyscy razem - odparł wymijająco.
Mówił szerze, że nie był sam do końca pewien, czemu tak właściwie to zrobił. Wizja spędzenia czasu z Lily wydawała mu się po prostu przyjemna. Ze zdziwieniem stwierdził, że zwracanie na siebie uwagi mniej lub bardziej obcych dziewczyn nie sprawia mu już aż tyle frajdy. A jak z tłumu nagle wyskakiwały jej rude loki i widział jej zdegustowaną minę to humor od razu mu się poprawiał.
Póki co chłopak wolał zostawić te przemyślenia dla siebie, bo sam ich jeszcze do końca nie rozumiał.
Bardzo przyjemnie i lekko się czytało. Już nie mogę się doczekać balu.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Bal już na Ciebie czeka <3
Usuń