czwartek, 21 maja 2020

(12) Bal Zimowy

Chyba moja ulubiona notka jak do tej pory. Nie mogłam się doczekać, aż ją opublikuję! Może przez to, że dodałam tu wiele małych wątków, które wydarzyły się w moim życiu naprawdę. 
Miłego czytania <3




~~~~~~~~~~ * 12 * ~~~~~~~~~~


Hogwart zdaniem wielu osób jeszcze nigdy nie wyglądał tak pięknie jak w dniu Balu Zimowego. W Wielkiej Sali dumnie stało aż dwanaście choinek, które były obficie przystrojone błyszczącymi bombkami, czerwonymi migoczącymi jagodami ostrokrzewu i łańcuchami odpowiadającymi kolorom wszystkich domów. Po korytarzu latały małe złote sówki, z poręczy zwisały wiecznotrwałe sople lodu, a w powietrzu unosiły się tysiące girland z bluszczu i jemioły oraz miliony kolorowych lampeczek. Ten wyniosły nastrój został tylko raz zaburzony, gdy huncwoci zaczarowali zbroje w takim sposób, że zamiast śpiewać kolędy wykrzykiwali niezbyt eleganckie komentarze w stronę przechodzących obok uczniów. Rozwścieczona profesor McGonagall orzekła, że zaraz po feriach czeka ich miesięczny szlaban, ale cała czwórka zgodnie uznała, ze mimo wszystko było warto.

Wszyscy, którzy mogli wybrać się na bal ubrali się bardzo odświętnie. Na złotych talerzach podano wytworne jedzenie, którego do tej pory nie mieli okazji skosztować. Przy specjalnych stołach znajdowali się przedstawiciele Durmstrangu oraz Beauxbatons i zaintrygowani rozglądali wokół siebie.
Po dość długiej przemowie Dumbledora i przedstawieniu gości oraz dyrektorów szkół James w dobrym humorze po ich udanym kawale z zaczarowanymi zbrojami z zaciekawieniem kosztował francuskich przysmaków, które się przed nimi pojawiły. Nagle spojrzał na stół przedstawicieli Beauxbatons i zobaczył coś, przez co prawie się zakrztusił.
- Syriusz. - wychrypiał.
- Co jest? - zapytał Łapa z buzią pełną kurczaka.
- Czy ty widzisz to, co ja? - zapytał czując, że serce podchodzi mu do gardła.
- O nie. Nie, nie, nie. Ja chyba śnię. - zawył Syriusz wyraźnie załamany.
Przy stole siedziała niczego nie świadoma blondwłosa dziewczyna w błękitnej szacie i śmiała się beztrosko do koleżanki obok.

 *

Po części oficjalnej, przemówieniach i krótkich pokazach swoich umiejętności magiczno-artystycznych uczniów z każdej ze szkół w końcu można było przejść do części nieoficjalnej, na co uczniowie zareagowali gromkim, radosnym okrzykiem. Nauczyciele zajęli się sobą i nie pilnowali już aż tak bardzo całej gromady uczniów, a potem ogłosili, że idą zaprezentować dyrektorom szkół cały zamek (Dumbledore wyszeptał coś skosztowaniu brandy), więc uczniowie mogli być pozostawieni sami sobie, o ile nie będą robili za wiele hałasu.
Huncwoci spodziewając się takiego obrotu zdarzeń pomogli zorganizować potajemnie smakołyki z Miodowego Królestwa, a także mocniejsze trunki, które chętni dolewali sobie do soku dyniowego. W tle przygrywał zespół zamówiony specjalnie na tę okazję i po chwili spora część osób ruszyła na miejsce wyznaczone jako parkiet, w tym Remus z Kat. Amy natomiast na chwilę oddaliła się od przyjaciół, by zamienić słowo ze znajomymi Puchonami. Na kanapy porozstawiane w bokach sali ruszyli natomiast James, Syriusz oraz Lily, żeby poczekać tam na całą resztę.
James nagle zatrzymał się i stanął jak wryty. W jego oczach można było dostrzec zazwyczaj niespotykane u niego mocne zdenerwowanie.
- Zaraz... wrócę - wykrztusił z siebie i zawrócił, by po chwili zniknąć w tłumie.
Syriusz i Lily spojrzeli się zdziwieni po sobie i chłopak zaczął uważnie rozglądać się po sali.
- Tego się obawiałem - mruknął Syriusz z nieukrywaną złością w głosie patrząc przed siebie.

Niedaleko nich stała bardzo chuda dziewczyna z popielatymi, lekko kręconymi włosami. Zdjęła szatę szkolną pod którą miała srebrną sukienkę dość mocno opinającą jej ciało. Zwracała na siebie uwagę nie tylko swoim wyglądem, ale też zachowaniem - głośno się śmiała do osoby stojącej obok niej. Lily miała wrażenie, że przez jej chudość i bladość przypominała porcelanową lalkę albo jakiegoś elfa. Cała jej aparycja sprawiała, że bardzo wyróżniała się z tłumu.
Po chwili jej wzrok skrzyżował się ze wzrokiem Syriusza. Podskoczyła lekko zdziwiona, uśmiechnęła się i od razu zaczęła iść w ich kierunku.
- Syriusz! Tak dawno cię nie widziałam.
- Cześć, Diana - chyba starał zabrzmieć miło, ale w odczuciu Lily średnio mu to wyszło. Objęli się na sekundę ramionami na przywitanie. - Poznaj moją przyjaciółkę, to jest Lily Evans. - Blond dziewczyna zmierzyła szybko wzrokiem lekko zdziwioną tym spotkaniem Lily, uśmiechnęła się sztucznie jeszcze szerzej i przywitała z nią uściskiem dłoni.
- Miło mi cię poznać Lily, jestem Diana. - od razu po tym zwróciła się do Syriusza - Rozumiem, że skoro tu jesteś, to musi tu być też gdzieś... James? - wypowiedziała imię chłopaka dziwnie przeciągając głoski.
Zanim Syriusz zdążył odpowiedzieć znikąd pojawił się wspomniany James we własnej osobie
- A jakże! - krzyknął trochę za głośno. Lily zauważyła, że w sekundę cały się zmienił, był spięty i wyprostowany, patrzył prosto w oczy Diany z jakąś dziwną pewnością siebie zahaczającą wręcz o złość. Patrzyli na siebie tak przez kilka sekund, jakby chcieli się zahipnotyzować nawzajem wzrokiem.
- Widzę po twoich oczach, że nie szczędzisz sobie dziś alkoholu, ale ja jeszcze nie miałem tej przyjemności, więc chętnie przejdę się z tobą po dolewkę  - powiedział ciągle patrząc w twarz dziewczyny. Lily wyczuła, że był tak napięty, jakby miał zaraz eksplodować.
- Za chwilę do was wrócę - szepnął do dwójki, chwycił uśmiechniętą przekornie Dianę za nadgarstek i udali się wspólnie w stronę miejsca, gdzie można było użyczyć ognistej whisky.
Lily wypuściła powietrze z płuc i dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ta cała dziwna sytuacja też się jej udzieliła i mięśnie miała tak spięte, że aż ją rozbolały.
- Co to miało być? - spojrzała na Syriusza z szeroko otwartymi oczami.
- To jego była dziewczyna... wspominał ci o niej - westchnął z rezygnacją. Chodź, usiądziemy przy stole, zaraz przyniosę ci coś do picia i pogadamy.
Skołowana Lily zajęła im miejsce na uboczu, ale w takim miejscu, by ciągle móc ukradkiem obserwować Jamesa. Pierwszy raz widziała go w takim stanie, był cały zestresowany, ale chciał to zamaskować. Widać było jednak, że Diana wywołuje w nim emocje, które wcale mu się nie podobają i nie umie ich w sobie do końca tłumić.
- A więc Diana... - Syriusz podał dziewczynie szklankę z napojem i dosiadł się obok - no niestety tak to z nią wygląda. Jak jestem już przekonany, że James odciął się od niej zupełnie i przestał o niej myśleć to zjawia się znikąd i wyłania jak jakaś przeklęta topielica z wody. A ten kretyn traci rozum i nie potrafi się powstrzymać, żeby... - przerwał.
- Żeby co?
- Spędzić z nią czas - uciął.
- To chyba nic dziwnego w jego przypadku - starała się zażartować zgadując, co Syriusz miał na myśli, ale poczuła się niekomfortowo.
- Nie, to zupełnie co innego. Po spotkaniu z nią przez kilka tygodni jest nieswój i nie może dojść do siebie... nie wiem, kiedyś starał mi się to wytłumaczyć, ale nie jestem w stanie tego zrozumieć. Mówił, że czuje do niej taką nienawiść za to co mu zrobiła, a jednocześnie przez to jest między nimi straszna chemia.
- A co ona mu zrobiła...? - zapytała cicho, ale nie była pewna, czy chciała wiedzieć aż tyle o tej historii i tej dziewczynie.
- Boże, znowu za dużo paplam! - uderzył się ręką w czoło - Lilka obiecaj, że nic mu nie powiesz. Ufam ci, ale jakby się dowiedział, że o tym rozpowiadam to by mnie zabił.
- Spokojnie. Nic nie powiem. - zapewniła go Lily i uznała, że nie chce już drążyć tego tematu.

Wokół nich zaczęło się pojawiać coraz więcej osób. Po godzinie od przyjścia otaczała ich paczka znajomych Syriusza z różnych domów, a Lily szybko poczuła się śmiało w ich towarzystwie. Rozluźniła się i prowadziła rozmowę głównie z trzema dziewczynami oraz z Amy, która w niedługim czasie do nich dołączyła, ale kątem oka zerkała na Jamesa. Chłopak praktycznie nie odrywał tego niepokojącego i wręcz wulgarnego wzroku od blondynki, a ona niemal całym ciałem i mimiką twarzy zdawała się z nim flirtować. Wyglądali jakby prowadzili jakąś walkę bez dotykania się nawzajem czekając, kto kogo pierwszy sprowokuje do ruchu.

- Skąd ty się tu wzięłaś? - zapytał James robiąc sobie drinka.
- Przyjechałam jako przedstawicielka Beauxbatons. I chciałam odwiedzić zamek. I ciebie. - odpowiedziała z uśmiechem.
James kiwnął głową nie reagując za bardzo na jej słowa.
- Jesteś chyba jeszcze przystojniejszy niż wtedy, gdy ostatnio się widzieliśmy. O ile to w ogóle możliwe - spojrzała na niego przenikliwie.
- Może - odpowiedział tylko.
- Och Jim - zaśmiała się z jego odpowiedzi - Twoja pewność siebie zawsze mnie strasznie pociągała.
Chłopak wstrzymał na chwilę oddech. Ta dziewczyna doprowadzała go do szału, wiązało się z nią tyle złych wspomnień i nieprzespanych nocy, że naprawdę czuł do niej palącą aż nienawiść, ale jej bezpośredniość i brak skrępowania w połączeniu z niewinnym wyglądem sprawiał, że nie mógł nigdy zignorować jej obecności.
- Nadal mi nie wybaczyłeś? - spojrzała na niego ze smutkiem. Widział w jej oczach, że jest pod silnym wpływem alkoholu, od którego nigdy nie stroniła.
- Nigdy. Żałuję, że cię w ogóle widzę. - odparł cicho, ale ze zdecydowaniem.
- Ale nie znalazłeś sobie dziewczyny przez ten czas, prawda? - zapytała.
- Nie mam ochoty wiązać się na stałe - odpowiedział całkowicie szczerze.
Kiwnęła głową. Przysunęła się do niego nieco i zaczęła opowiadać coś na temat swojego wyjazdu, ale w tym momencie James rozejrzał się po sali.
Zobaczył kilka tańczących osób, niektórzy siedzieli w różnych miejscach sali,  rozmawiali i co chwila wybuchali śmiechem. Gdzieś w tle zamajaczyła mu postać Syriusza i ich wspólnych znajomych, aż w końcu jego wzrok zatrzymał się na Lily.
Lily roześmiana opowiadała coś z zaangażowaniem nowo poznanym koleżankom, biła od niej radość, miała lekko zaróżowione policzki z emocji i być może nieco od alkoholu. Ten widok uderzył go w jakiś dziwny sposób, jakby nagle zszedł na ziemie z jakiejś odległej planety. Ta mała i cicha, ale pyskata dziewczyna wydała mu się nagle tak realna w tym całym zamieszaniu - śmiejąca się i w jednej ręce trzymająca kremowe piwo, a drugą gestykulująca nadmiernie stanowiła całkowity kontrast do postaci blondynki w srebrnej sukience. James doszedł do wniosku, że jego zdenerwowanie i dziwna urywana rozmowa z Dianą wydaje się teraz tak idiotyczna, że aż parsknął śmiechem.
Dziewczyna obruszyła się nie rozumiejąc jego reakcji.
- Coś nie tak? - zapytała skonsternowana.
- Wszystko tak! - uśmiechnął się do niej głupio i poczuł jak schodzi z niego całe napięcie.

*

- Evans! - nagle męska ręka znalazła się na ramieniu zasłuchanej w czyjąś historię dziewczyny, aż cała podskoczyła.
- James, co ty wyprawiasz, teleportowałeś się tutaj? - odwróciła się w jego stronę. Nie zauważyła, kiedy odszedł od Diany. Znowu był inny, miała wrażenie, że wrócił do swojej normalnej postaci, z tym trochę zbyt pewnym siebie uśmiechem na ustach, ale już zupełnie wyluzowany.
- Chodź tańczyć.
- Że co...? - zaczęła, ale nie czekał na jej pozwolenie tylko bezceremonialnie złapał ją za rękę i pociągnął na miejsce, które inni obrali sobie za parkiet
- Co, ale ja nie umiem, nie chcę... - próbowała jeszcze mu się wyrwać, ale ścisnął mocniej jej obie dłonie.
- Oj daj spokój, Evans. Będę cię prowadził, no chodź, w końcu jesteś dziś moją parą.
Lily westchnęła i w końcu odpuściła, miała dobry humor i była skora chwilę się z nim pobawić. Poza tym czuła dziwną ulgę, że wrócił tu trochę rozpogodzony, zamiast zniknąć ze swoją tajemniczą dziewczyną, która notabene stała ciągle w tym samym miejscu wyraźnie zdziwiona i zirytowana.
- Ech no dobra Potter, pokaż co potrafisz. - miała wielką ochotę dopytać go, czemu wrócił, ale pamiętając słowa Syriusza, zdecydowała się zostawić ten temat. Przynajmniej na razie.
Ich taniec przypominał raczej wygłupy małych dzieci, ale śmiali się co chwila i sprawiało im to widoczną przyjemność. Syriusz po chwili zauważył to i uśmiechnął się szeroko.

*

James spędził z Lily całą imprezę, podobnie jak Amy z Syriuszem, którzy ku uciesze Lily bardzo dobrze się ze sobą dogadywali. Dużo tańczyli, opowiadali sobie różne historie i każdy spędził tę noc z uśmiechem na twarzy. Przez większość czasu towarzyszyli im Kat i Remus, jednak pod koniec zdecydowali się spędzić trochę czasu sam na sam. Po wolniejszym tańcu usiedli na miękkiej kanapie w rogu sali skrytej przed wścibskimi spojrzeniami innych uczniów.

- Nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe, ale wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle Kat. - zaczął Remus.
- To Amy mnie tak wyszykowała - roześmiała się wdzięczna za ten komplement.
- Cieszę się, że jestem tu z tobą - przyznał i przysunął się do niej powoli, aż w pewnym momencie delikatnie zetknęli się czołami. Nieśmiało pogładził ręką jej policzek. Kat poczuła, że jej tętno znacznie przyspiesza.
- Ja też - odparła.
- Wiesz Kat, nigdy nie czułem się przy nikim tak jak przy tobie. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale odkąd cię zobaczyłem to całkowicie mi odbiło.
Kat odchyliła się nieco, żeby móc spojrzeć w jego oczy.
- To dobrze się składa, bo mi też całkowicie odbiło - odpowiedziała cicho rumieniąc się.
Remus zebrał w sobie całą odwagę i w końcu delikatnie musnął jej usta swoimi. Widząc, że dziewczyna nie protestuje kontynuował, tym razem śmielej, a Kat odwzajemniła pocałunek czując jak po plecach przechodzi ją przyjemny dreszcz.
Gdy się od siebie oderwali Kat westchnęła głośno po chwili milczenia.
- Co za dzień. Nigdy jeszcze nie całowałam się z nauczycielem - powiedziała dla rozładowania sytuacji i oboje głośno się roześmiali. Remus czując się szczęśliwy jak nigdy wcześniej przytulił ją mocno do siebie i pomyślał, że już nigdy nie chce jej wypuszczać z rąk.

*

- Lily, wszystko w porządku? - James dosiadł się do dziewczyny, która postanowiła trochę odsapnąć. Impreza trwała w najlepsze, ale zmęczona nadmiarem wrażeniem i już lekko wstawiona od drinków z ognistą whisky ułożyła głowę na oparciu kanapy i zaczynała odczuwać silne znużenie.
- Taak... po prostu nie mam już sił. Za dużo skaczesz podczas tańczenia - powiedziała zmęczonym głosem. Roześmiał się i położył głowę obok niej, ale trochę wyżej, żeby patrzeć na nią i kontrolować poziom jej senności.
- Zakumplowałaś się z kilkoma nowymi osobami dzisiaj, co? Mówili, że cię polubili. Zresztą nic dziwnego. Nie jesteś taka zła - uśmiechnął się.
- Ty też nie jesteś taki zły - odparła i spojrzała na niego. Po chwili dodała z lekkim wahaniem w głosie: - Cieszę się, że wróciłeś do nas od... tej dziewczyny - nie była pewna, czy przywoływanie imienia byłej dziewczyny Jamesa byłoby dobrym pomysłem. - I że spędziliśmy ten wieczór razem. - dodała.
James nie odpowiadał przez chwilę.
- Też się cieszę. W końcu obiecałem ci to. A poza tym naprawdę dobrze się dziś bawiłem. - odparł w końcu.
- A co z twoją... koleżanką? Nie podchodziła już do ciebie. - zauważyła.
- Widać uniosła się dumą. Nie jest przyzwyczajona do tego, że poświęcam komuś innemu całą swoją uwagę, gdy ona jest obok - powiedział wzruszając ramionami, ale nadal się uśmiechał.
- Dobrze mi się z tobą rozmawia, jak nie jesteś taki... no wiesz... - spojrzała na niego niepewnie. Alkohol zdecydowanie dodawał jej w tym momencie odwagi.
- Jaki? - zaśmiał się łagodnie.
- Jak nie patrzysz na mnie tak przenikliwie i nie robisz wszystkiego, żebym poczuła się głupio  - rzuciła trochę za szybko krzywiąc się. Roześmiał się znowu, już nieco głośniej.
- Wybacz, ale naprawdę nie mogę się powstrzymać Lily. Nadal nie jestem w stanie odebrać sobie przyjemności patrzenia na twoją speszoną buzię - złośliwie spojrzał na nią dokładnie w taki sposób, jaki wcześniej opisywała.
Westchnęła tylko i przysunęła swoją głowę do jego twarzy, żeby spojrzeć mu prosto w oczy. Byli tak blisko siebie, że niemal stykali się nosami. Jego ręka nie do końca świadomie powędrowała w kierunku jej twarzy, by lekko odgarnąć kosmyk jej włosa za ucho. Zaczął powolnie głaskać ją po policzku.
- Nie całuj mnie teraz, James - szepnęła patrząc na jego usta, które znajdowały się niebezpiecznie blisko jej twarzy.
- A mam to kiedyś w ogóle zrobić? - zapytał równie cicho i poczuł nieco szybsze bicie serca.
- Może... jakbyś kiedyś zechciał. Tylko nie teraz, chcę dokładnie zapamiętać, jak to robisz. - wyszeptała z pół zamkniętych powiek.
Chłopak uśmiechając się lekko, pocałował ją delikatnie w czoło i odsunął się. Był wdzięczny za to, że tak szybko przysnęła i nie widziała, że tym razem to on był całkowicie speszony jej słowami. Uznał, że pozwoli jej chwilę odpocząć, a potem pomoże jej wrócić do dormitorium.

4 komentarze:

  1. Jestem szczęśliwa i jednocześnie zdumiona, że ktoś postanowił założyć bloga z opowiadaniem o Lily i Jamesie w 2020 roku :)
    Trafiłam tutaj przez blog Amandy. Jest we mnie jakiś nieokreślony sentyment, który sprawia, że wracam już od 14 lat do tej tematyki.
    Co do Twoich notek - czytam i będę czytać.
    Dziękuję za możliwość powrotu do moich dziecięcych lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3
      Sama jestem tym zdumiona, ale pisanie (w końcu!) tej historii przynosi mi odpoczynek i chwilę oddechu od codzienności. Może masz do polecenia jakieś stare blogi o tej tematyce? Niestety rzeczy, które czytałam kilka lat temu poznikały już z internetu w dużej mierze...

      A sam fakt, że moja historia może umilić też komuś innemu przynajmniej parę minut dnia to jest naprawdę wspaniałe uczucie :)

      Usuń
    2. Czy mam do polecenia blogi o tej tematyce? Hmm..Jeśli zapytałabyś 10 lat temu, z pewnością rzuciłabym Ci ogrom tytułów godnych polecenia.
      Jedyny blog, który naprawdę zapadł mi w pamięć (oprócz dzieła Amandy!) to ten, który skupiał się na Vanessie Potter. To chyba była siostra Jamesa. Szata graficzna była w kolorze Gryffindoru, a tekst na 100% był żółty. Może kojarzysz, znasz? :D

      Ps. Przepraszam za tak późny odzew, ale odpowiadałam Ci kilka dni temu z telefonu. Byłam święcie przekonana, że ten komentarz się dodał...Wrr.

      Usuń
    3. Kurczę, powiem szczerze, że chyba coś mi świta, ale nie mogę sobie dokładnie przypomnieć. Ja też niestety nie pamiętam za dużo, ale na pewno był taki blog pisany przez dziewczynę o pseudonimie Astal, bardzo popularny i pamiętam do dziś jak z przejęciem czytałam notka po notce :)
      Ostatnio odkryłam Wattpada, ale niestety większość historii jest bardzo powierzchownych i nie mogę tam znaleźć prawie nic, co by mnie bardziej wciągnęło.
      A poza tym świat wraca do normalności i już raczej nie będzie czasu na taką rozrywkę, ja sama wróciłam do pracy i przybyło mi obowiązków :(

      Usuń

Netka Sidereum Graphics
x