środa, 27 maja 2020

(13) Burza przed feriami

Mam trochę gorszy moment życiowo-zdrowotny, ale w końcu się udało :)
Ta notka trochę pcha fabułę do przodu, a kolejna już się pisze.
Ściskam ♡



~~~~~~~~~~ * 13 * ~~~~~~~~~~


*

- No i jak było, Amy? - zapytała Lily jeszcze mocno zaspanym głosem. Szeptała, bo Kat jeszcze się nie obudziła.

- Super, naprawdę super - Amy przeciągnęła się z lekkim uśmiechem na twarzy. - Łapa jest naprawdę fajny, jak chce. Był taki miły i zabawny i praktycznie nie zostawiał mnie ani na chwilę, przetańczyliśmy pół nocy! - dodała z wyraźnym entuzjazmem.

Lily uśmiechnęła się zadowolona, że jej plan się powiódł i powoli zaczęła szykować się do wstania nie mogąc się doczekać, aż pogada z Syriuszem na ten temat. Nie sądziła, że w ciągu następnego tygodnia wszystko to obróci się przeciwko niej.

*

Przez cały tydzień po balu James i Lily spędzali ze sobą prawie każdą wolną chwilę. Dużo rozmawiali na wszystkie możliwe tematy, przygotowywali się wspólnie do zajęć i coraz swobodniej czuli się w swoim towarzystwie. Chłopak postanowił nie przypominać o sytuacji mającej miejsce pod koniec balu, bo dziewczyna wyraźnie o tym nie pamiętała, a nie chciał, żeby poczuła się głupio. Był zadowolony z kierunku w jakim zmierzała ich znajomość, ale czuł też, że nie jest w stanie zachowywać się wobec niej tak swobodnie jak na przykład Syriusz, bo każdy nawet drobny fizyczny kontakt z dziewczyną przysparzał mu więcej emocji, niż sam by sobie tego życzył.

Relacja Amy i Syriusza też znacznie się zmieniła i zbliżyli się do siebie, w efekcie czego cała siódemka spędzała ze sobą większość czasu bez zbędnych kłótni i przytyków. Dobrego humoru dodawał im fakt, że lada chwila miały zacząć się ferie.

Podczas śniadania na dzień przed wyjazdem do domów, huncwoci wraz z dziewczynami usiedli razem tak jak to mieli w zwyczaju z jedną drobną zmianą - Kat i Remus siedzieli tuż obok siebie, a nie jak dotychczas naprzeciwko. Cała reszta przyjęła ich oficjalne bycie parą jako coś zupełnie naturalnego i normalnego, więc nie robili z tego sensacji, za co oboje byli im bardzo wdzięczni. Remus jeszcze sam nie przywykł do tego, że może w każdej chwili objąć Kat lub złapać ją za rękę, a ona była równie speszona tym faktem.

- Gdzie Łapa? - zapytała Amy nalewając sobie wody do szklanki.

- Jeszcze się nie zwlókł z łóżka - odparł James.

- Miło widzieć, że tak się teraz dogadujecie po tym całym balu - zagadał Remus do dziewczyny.

- Też się cieszę - odparła lakonicznie, na co Lily uśmiechnęła się lekko pod nosem wiedząc, że przyjaciółka skrywa swój prawdziwy entuzjazm.

- No i widzisz, dobrze, że Lily go namówiła, żeby cię zaprosił - stwierdził James.

Dopiero gdy zapanowała dłuższa cisza chłopak zorientował się, co przed chwilą powiedział i czując narastającą panikę zaczął mówić dalej:

- To znaczy... eee... dobrze, że cię zaprosił, Lily nie miała z tym nic wspólnego... - próbował to odkręcić, ale było już za późno. Amy zrobiła się cała czerwona na twarzy.

- O czym ty mówisz James? Lily, o czym on mówi? - spojrzała na przyjaciółkę z szeroko otwartymi oczami.

- Ja nie wiem Amy... - zaczęła, ale równie spanikowana nie miała pojęcia, co w tej chwili zrobić.

Amy czująca szybko narastające zdenerwowanie wstała gwałtownie od stołu niemalże przewracając miskę z owsianką.

- Och świetnie. - powiedziała lekko drżącym z zakłopotania głosem - Teraz wszystko rozumiem. Nie idź za mną Lily, nie chcę teraz z tobą rozmawiać. - powiedziała przewidując, co przyjaciółka będzie chciała zrobić.

Lily mimo tego i tak chciała wstać i za nią pójść, ale Kat przytrzymała ją lekko za ramię. Amy po chwili zniknęła za wielkimi drzwiami.

Lekko sparaliżowany całą sytuacją James wiedział, co go teraz czeka. Zdążył pomyśleć, że chciałby umieć cofać czas, gdy stało się to, czego oczekiwał - Lily spojrzała na niego morderczym wzrokiem i wrzasnęła:

- Potter, jak mogłeś to zrobić?!

- Przepraszam, nie chciałem przecież, zapomniałem się...

- Naprawdę robisz coś takiego akurat wtedy, jak już przestałam myśleć, że jesteś skończonym idiotą? - warknęła przerywając mu.

- Hej, chyba trochę przesadzasz. - zaperzył się chłopak urażony jej słowami.

- Ani trochę! W ogóle nie można na ciebie liczyć - dorzuciła na odchodne, wstała od stołu i ruszyła w kierunku wyjścia.

Była wściekła i przerażona tym, że Amy o wszystkim się dowiedziała. Mimo że zdawała sobie sprawę z tego, że James nie powiedział tego specjalnie to była tak zdenerwowana jego brakiem dyskrecji, że koniecznie chciała powiedzieć coś, przez co chłopak poczuje się źle. Wyszła na błonia zebrać myśli i ochłonąć, bała się spotkania z Amy i chciała dać jej chwilę, żeby ta mogła się przynajmniej trochę uspokoić.

*

Zdenerwowany James zrezygnował całkiem ze śniadania i wspinał się po schodach do męskiego dormitorium, żeby podzielić się całą sytuacją z nieświadomym niczego Syriuszem. Był zły na siebie, że przez przypadek się wygadał, ale zachowanie Lily jego zdaniem było mocną przesadą.

- Ruda wiedźma - mruknął do siebie i otworzył drzwi do dormitorium.

Syriusz siedział już ubrany na łóżku, chciał uśmiechnąć się do przyjaciela i oznajmić mu, że trochę zaspał, ale zrezygnował widząc jego zatroskaną minę.

- Co się stało Jim?

James oparł się plecami o ścianę i wziął głęboki oddech.

- Przez przypadek wygadałem przy Amy, że zaprosiłeś ją na bal, bo Lily cię o to poprosiła. - przyznał się od razu.

- Chyba żartujesz...?! - wykrztusił Syriusz, którym ta wiadomość wyraźnie wstrząsnęła.

- Przepraszam stary, wymsknęło mi się - mruknął James i rzucił się zrezygnowany na łóżko.

- I co ona na to? - dopytał Syriusz, ale przez myśl przemknęło mu, że chyba jednak wolałby tego nie wiedzieć.

- Chyba zrobiło jej się głupio, wyszła szybko z sali.

- A Lily?

James skrzywił się.

- Zaczęła wrzeszczeć, że jestem idiotą i też wyszła.

Syriusz westchnął.

- Będzie dobrze, Rogacz, jakoś z tego wybrniemy. Wychodziliśmy już z gorszych tarapatów - uśmiechnął się do niego pocieszająco.

James kiwnął głową i odczuł dużą ulgę, że Syriusz przyjął to dużo lepiej niż Lily. Nie wiedział jednak, że jego przyjaciel w duchu mocno się zaniepokoił. Bal był jednym z dni, które wspominał z wielką przyjemnością, a jedną z głównych tego przyczyn była właśnie Amy. Zaniepokoił się, że teraz dziewczyna nie będzie już chciała w ogóle z nim rozmawiać.

*

Lily w końcu pod wieczór z duszą na ramieniu odważyła się zajrzeć do dormitorium. Amy siedziała na swoim łóżku i trzymała w rękach książkę, ale po jej zaczerwienionych oczach łatwo było się domyślić, że długo płakała.

- Amy... - zaczęła cicho, ale głos uwiązł jej w gardle.

- To prawda, co powiedział James? - Amy od razu przeszła do rzeczy - Syriusz nie zaprosił mnie sam, tylko ty go do tego zmusiłaś?

- Nie zmuszałam go wcale! Ja tylko... podsunęłam mu ten pomysł. A on się zgodził. - odparła zmieszana.

- Lily, jak mogłaś mi to zrobić!

- Przepraszam, ale Syriusz naprawdę był zadowolony, że spędził z tobą ten dzień... - próbowała się jeszcze usprawiedliwiać.

- Ale czemu ze mną tego nie skonsultowałaś? Jak ty byś się czuła, gdyby James zaprosił cię tylko dlatego, żeby zrobić komuś przysługę? I na dodatek wszyscy wokół by o tym wiedzieli oprócz ciebie?! - krzyknęła i do oczu znowu napłynęły jej łzy - Nie chce z tobą rozmawiać, Lily. I nie zostaję z tobą jutro w zamku tylko wracam do domu. - wykrztusiła jeszcze i jednym ruchem zakryła łóżko baldachimem.

***

Kat i Remus stali przed pociągiem trzymając się mocno za ręce.

- Cieszyłam się, że wrócę do domu opowiedzieć rodzicom, co u mnie, ale teraz jakoś mniej mi się podoba ten pomysł - powiedziała Kat z lekkim uśmiechem na twarzy i przytuliła się do jego ramienia. Chłopak roześmiał się. Odkąd byli razem uśmiech niemal nie schodził mu z twarzy.

- Wiem, co czujesz, Kat. - odwrócił się tak, by pocałować ją w usta. - Dwa tygodnie rozłąki z tobą brzmią jak wieczność - dodał z powagą w głosie.

*

Syriusz i James trochę spóźnieni wychodzili z Pokoju Wspólnego. Lily czekała wraz z nimi, żeby pożegnać się z Syriuszem. James popatrzył ukradkiem w jej kierunku.

- Nawet się do mnie nie odzywaj - orzekła zauważając to i skrzyżowała ręce na piersi.

- Nie mam zamiaru dopóki mnie nie przeprosisz. - odpowiedział.

- Ja ciebie mam przepraszać? Chyba oszalałeś! Mogę co najwyżej potwierdzić moje słowa. - krzyknęła.

- Okej, jak sobie chcesz. Cieszę się w takim razie, że są ferie i nie będę musiał cię widzieć - odparł zdenerwowany, odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia.

Syriusz westchnął tylko na ten widok czując, że nie może nic na to poradzić.

- Próbowałem rozmawiać z Amy - powiedział smutno. - Ale też nie chciała mnie słuchać. Spróbuję po feriach - dodał i pocałował dziewczynę w policzek na pożegnanie, po czym ruszył za przyjacielem, z którym zamierzał spędzić ferie.

Lily z jednej strony nadal czuła się wściekła i niemiłe słowa w kierunku Jamesa jakby same wydobywały się z jej ust, a z drugiej było jej przykro, że są pokłóceni i nie będą mieli okazji załagodzić sytuacji przez całe najbliższe dwa tygodnie. Poza tym Amy wstała z samego rana, spakowała się i wyszła bez słowa. Lily została sama.

***

Przez całą tę napiętą sytuację pierwsze dni ferii wcale nie były czasem odpoczynku i dobrej zabawy. Mimo tego, że James spędzał je w domu rodzinnym ze swoim najlepszym przyjacielem to przez większość czasu chodził przygnębiony. Myślał ciągle o Lily, był zły, że przez jej - w jego opinii - przesadnie niemiłe zachowanie wrócili w swojej znajomości do punktu wyjścia. Lecz mimo tej złości przyłapał się na tym, że w myślach odlicza dni do końca ferii, tylko po to, żeby w końcu spotkać się z nią i spróbować pogodzić.

Zatopiony w swoich rozważaniach przechadzał się po Dolinie Godryka wraz z Syriuszem, który w końcu nie wytrzymał:

- Rogacz, milczysz prawie cały czas od kilku dni, to nie jest normalne. Co cię gryzie? - zapytał spodziewając się, że zna już odpowiedź na to pytanie.

James w ostatniej chwili zmienił zdanie i zamiast "nic" odpowiedział krótko:

- Lily.

Syriusz pokiwał ze zrozumieniem głową.

- Nie martw się, wrócisz do zamku i się pogodzicie. Rozmawiałem z nią, że trochę przesadziła, przez ten czas pewnie się namyśli i sama będzie chciała cię przeprosić - odparł.

- Wiesz, nie chodzi tylko o to - zaczął James niepewnym głosem. - Ja chyba ją lubię... trochę bardziej, niż bym chciał. - dokończył z trudem.

- W sensie... czujesz do niej coś więcej niż przyjaźń? - drążył temat Syriusz.

- Chyba tak... sam jeszcze nie wiem. - mruknął wlepiając oczy w ziemię pod swoimi nogami.

Syriusz uśmiechnął się lekko. Od dłuższego czasu się tego domyślał, ale nie chciał rozpoczynać tego tematu, zanim James sam go nie poruszy. Nie pamiętał kiedy widział, żeby jego przyjaciel dogadywał się z jakąś dziewczyną tak dobrze jak z Lily i żeby spędzał z kimś tyle czasu. Na jej widok wiecznie poprawiał mu się humor. Znał go zbyt dobrze, żeby nie zwrócić na to uwagi.

- Powiesz jej o tym? - zapytał w końcu.

- Nie wiem - odrzekł James - Chciałbym się najpierw dowiedzieć, co ona myśli. Raz mnie przytula, a chwilę później na mnie wrzeszczy.

*

Lily dawno nie czuła się tak okropnie jak w czasie tych ferii. Włóczyła się sama po zamku i nie miała ochoty rozmawiać z nikim znajomym, nawet cieszyło ją, że w szkole zostało tak mało osób. Napisała trzy wersje listu z przeprosinami do Amy, ale w końcu uznała, że żaden nie oddaje w pełni jej odczuć i postanowiła znowu spróbować załatwić to z nią twarzą w twarz, jak tylko przyjaciółka pojawi się w szkole.

Z każdym dniem robiło jej się coraz bardziej głupio na myśl o tym, jak wybuchła na Jamesa, który nieumyślnie namieszał. Przypominała sobie jego wzrok pełen wyrzutu, gdy zbierał się na pociąg, ale z drugiej strony nie chciała go za nic przepraszać. W końcu z braku innego pomysłu wyszła na krótki spacer i przysiadła na ławce, żeby to wszystko przemyśleć, ale natychmiast zrobiło jej się bardzo zimno i już miała zawrócić, gdy nagle ktoś się do niej dosiadł. Zdziwiona spojrzała w kierunku tej osoby i natychmiast oblała się rumieńcem. Obok niej siedział Alan Flint, kapitan drużyny Gryfonów.

- Cześć, Lily. Dawno się nie widzieliśmy - zaczął pogodnie.

- Cześć... Alan - dziewczyna czuła coraz większe zakłopotanie. Nie rozmawiała z chłopakiem od czasu, gdy wpadli na siebie przypadkiem podczas urodzinowej imprezy Syriusza.

- Widzę, że ostatnio snujesz się całkiem sama po zamku - zagadał.

- Taak, wszyscy moi przyjaciele wyjechali. - odparła.

- Co powiesz na to, żebym w takim razie trochę ci potowarzyszył? - zapytał, a Lily w końcu odważyła się spojrzeć mu w oczy. Alan uśmiechał się do niej ciepło i pogodnie przez co nabrała przekonania, że nie jest zły za jej dziecinne zachowanie po imprezie i unikanie go, gdy tylko pojawiał się w zasięgu wzroku.

- Będzie mi bardzo miło - odparła w końcu odwzajemniając uśmiech.


1 komentarz:

Netka Sidereum Graphics
x