Lily obudziła się i z zaskoczeniem stwierdziła, że jest w tych samych ubraniach, w których była na wczorajszej imprezie. Przekręciła się na drugi bok i zauważyła, że w takiej samej sytuacji jest Amy, która na dodatek spała w bardzo dziwnej pozie w poprzek łóżka. Dziewczyna poczuła nagle pulsujący ból roznoszący się od skroni po całej głowie. Podniosła się powoli i sięgnęła po dzbanek z wodą. Wypiła duszkiem całą szklankę wodę i natychmiastowo poczuła ulgę na tyle, by swobodnie wstać i wziąć zimny rozbudzający prysznic. Gdy wróciła z łazienki Amy już siedziała na łóżku. Jej mina wskazywała na to, że nie czuła się dużo lepiej niż Lily, a jej rozczochrane włosy tym razem w kolorze żółtozielonym pogłębiały to wrażenie.
Do Lily wspomnienia z zeszłej nocy wracały jakby z lekkim opóźnieniem. Miała krótkie przebłyski tańca, rozmów, śpiewania sto lat Syriuszowi, Jamesa otwierającego okno na korytarzu, rozmowy ze starszym chłopakiem siedzącym obok. Zaczęła gorączkowo myśleć, ile osób mogło zobaczyć ją w krępującej sytuacji z siódmoklasistą, którego imienia - jak musiała ze wstydem przyznać przed samą sobą - nie pamiętała, ale podejrzewała, że mógł to być tylko James i ta myśl nie za bardzo ją pocieszała. Przez chwilę zastanawiała się, czy podzielić się tym wszystkim z Amy, ale uznała, że woli chociaż na chwilę przestać o tym myśleć.
- Lily, głowa mi pęka i jestem strasznie głodna. - wyjąkała Amy - Wczoraj chyba nic nie jadłam przez cały dzień. Błagam, chodźmy na śniadanie.
Zeszły powoli do Wielkiej Sali i przechodząc przez Pokój Wspólny zauważyły z uznaniem, że wygląda, jakby w nocy nie działo się tam nic niezwykłego.
Lily dosiadła się do stołu, rozejrzała, ale poczuła, że od samego zapachu jakiekolwiek jedzenia żołądek podchodzi jej do gardła, więc postanowiła tylko nalać sobie wody. Amy widać trzymała się dużo lepiej, bo z entuzjazmem sięgnęła po tosty i i jajecznicę. Gdy zaczęła jeść usłyszały jak do stołu zbliżali się roześmiani i głośni huncwoci.
James na widok Lily uśmiechnął się szeroko i dosiadł zwinnie obok niej tak blisko, że stykali się nogami i prosto do jej ucha wykrzyczał:
- CZEŚĆ EVANS, TY RUDA LAFIRYNDO - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Amy zszokowana mimo ust pełnych jajecznicy już miała oburzona coś odkrzyknąć, ale ze zdziwieniem stwierdziła, że Lily nie wydawała się być zdziwiona ani zła - pokręciła tylko głową, a nawet wyglądała, jakby tłumiła śmiech. Syriusz też się roześmiał i wtedy mina Lily szybko zrzedła.
- Powiedziałeś mu? - syknęła cicho w kierunku Jamesa.
- No jasne, przecież to twój i mój przyjaciel! - powiedział udając oburzenie.
- Komuś jeszcze? - głos jej się podniósł.
- No... Remus mógł usłyszeć. I Peter. Ale nikt więcej, daję słowo! - zarzekał się rozbawiony jej zakłopotaną miną.
- Lily, jestem w szoku, że taka z ciebie wariatka - powiedział Syriusz i ochoczo wgryzł się w tosta z masłem. Z całej czwórki jedynie po Peterze można było domyślić się, że mają za sobą nieprzespaną noc.
Lily, którą poczucie skrępowania uderzyło podwójnie, schowała twarz w dłoniach, a Amy przysłuchiwała się temu wszystkiemu ze zdziwieniem i próbowała nadać ich słowom jakikolwiek sens, ale nie bardzo jej się to udawało.
- Lily, o co tu chodzi? - zapytała w końcu zrezygnowana.
- Potem pogadamy, Am. - ucięła krótko.
James już trochę mniej natarczywym tonem zapytał:
- A poza palącym uczuciem wstydu to jak się dziś czujesz, Evans? Wczoraj od razu usnęłaś?
- Tak, ledwo to pamiętam, ale trafiłam do łóżka - mruknęła. - Teraz też nie jest wesoło - zerknęła na dzbanek, który cały samodzielnie opróżniła. - Przydaj się na coś Potter i podaj mi proszę wodę.
James posłusznie wychylił się, żeby dosięgnąć drugiego pełnego dzbanka i postawił go przy samej twarzy Lily, podsunął się do niej jeszcze bliżej i powiedział niewinnym głosem - A może chcesz mi dać za to całusa?
Reszta chłopców zachichotała. Lily cała czerwona na twarzy szybko rozważyła, czy nie rozlać wody na jego głowę, ale uznała, że za bardzo należy jej na tym, żeby się jej napić, a poza tym nie chciała robić koło siebie jeszcze większego zamieszania.
- Dobra wystarczy tego Lily, chodźmy stąd. Chyba musimy pogadać - powiedziała już całkiem skołowana Amy i wstały od stołu. Lily zrobiła to samo i ruszyła za przyjaciółką. Nie patrzyła w kierunku huncwotów, ale była przekonana, że James odprowadza ją wzrokiem i szeroko się uśmiecha.
***
Amy siedziała na łóżku po turecku z rozdziawionymi ustami i nic nie mówiła od dłuższego czasu po tym, jak przyjaciółka streściła jej krótko wydarzenia z wczorajszej nocy.
- No co ty Lily!! Żałuję, że tego nie widziałam. I naprawdę, nie pamiętasz kto to był? - szepnęła rozgorączkowana.
- Pamiętam! To znaczy... po prostu nie rozmawiałam z nim wcześniej, jest o rok starszy, więc tylko nie pamiętam imienia... Amy, jest mi tak głupio! A jak go spotkam na korytarzu? Co mam wtedy zrobić? - Lily opadła na łóżko i zakryła twarz rękami.
- No ale dobrze wam się rozmawiało, tak? Może jakaś znajomość się z tego rozwinie? Jak już tylko ponownie poprosisz go, żeby ci się przedstawił - Amy po pierwszym szoku zaczynała być trochę rozbawioną całą sytuacją.
- Dobrze, nawet bardzo dobrze... ale ja na razie nie mam ochoty na rozwijanie jakichkolwiek znajomości z chłopakami - westchnęła. - Nie mówmy o tym już, błagam i tak Potter nie będzie mi dawał spokoju przez najbliższy miesiąc.
- I on to wszystko widział? Co zrobił? - zapytała i położyła się obok przyjaciółki.
- Jak możesz się namyślić nabijał się ze mnie do końca wieczora. Ale muszę przyznać, że potem mimo wszystko bardzo mi pomógł, wyszedł ze mną na korytarz, żebym odetchnęła i prawdopodobnie dzięki niemu nie usnęłam pijana na środku Pokoju Wspólnego.
- To chociaż tyle. A wiesz, rozmawiałam wczoraj z Remusem. Zastanawiam się, czemu tak rozgarnięty chłopak spędza z nimi tyle czasu. Na prawdę nie rozumiem... - powiedziała bardzo cicho i niewyraźnie Amy. Lily spojrzała na nią i zauważyła, że ta zaczęła przysypiać. Okryła ją powoli kocem i wróciła na swoje łóżko.
Leżała przez jakiś czas w ciszy i starała się zignorować ciągły rozsadzający ból głowy. Co gorsza poczuła nagle jak zaczyna zalewać ją bolesne uczucie smutku i tęsknoty. Jedynym chłopcem, którego kiedykolwiek całowała był Matt. Ni stąd ni zowąd zapragnęła o wszystkim mu napisać i poprosić, żeby jednak wszystko przemyślał, a najlepiej pojawił się obok i mocno ją przytulił. Tak bardzo jej tego brakowało. Niewiele myśląc sięgnęła po pergamin, pióro i atrament.
Matt,
wybacz, że odpisuję dopiero teraz, ale przyznaję, że wiadomość od ciebie była dla mnie szokująca i niespodziewana. Wiem, że widywaliśmy się ostatnio bardzo rzadko, ale nie sądziłam, że doprowadzi to do rozstania. To bardzo zabolało, szczególnie, że twój list był tak krótki i wydał mi się być bezuczuciowy.
Bardzo chciałabym się z Tobą spotkać i pogadać w cztery oczy. Może wszystko potoczyłoby się inaczej. gdybyśmy szczerze porozmawiali...? Nie mogę przestać się zastanawiać nad tym, co zrobiliśmy źle.
Tęsknię,
Lily
Dziewczyna złożyła starannie pergamin i postanawiając nie analizować za bardzo tego co robi, ruszyła w kierunku sowiarni. Była nawet rada, że Amy usnęła, bo czuła, że przyjaciółka zdecydowanie odwodziłaby ją od tego pomysłu.
Wspięła się z trudem po spiralnych schodach i szybko zlokalizowała swoją sowę Lunę, która na jej widok zahukała przyjaźnie. Lily pogłaskała ją i przywiązała do jej nóżki mały liścik.
- Wiesz, gdzie masz lecieć - szepnęła i otworzyła okno. Oparła się o parapet i patrzyła, jak jej biała sówka znika za horyzontem. Zaczęło się już powoli ściemniać, a chłodny wiatr przyjemnie rozwiewał jej włosy i łagodził nieco ból głowy. Z rozmyślenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciła się powoli. Do sowiarni wchodził James.
- Potter, czy ty mnie śledzisz? - powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy.
- Nie Evans, mam ciekawsze rzeczy do roboty. - Jego mina była dziwnie poważna. Nie patrząc na nią zaczął rozglądać się za swoją sową. - Wysyłam list do rodziców. - powiedział w końcu. - A ty?
- Ja też wysyłałam list do ee.... znajomego - powiedziała szybko. Trochę za szybko, żeby nie zabrzmiało to podejrzanie. James w końcu spojrzał na nią badawczym wzrokiem.
- Pisanie na kacu do byłego chłopaka to nie jest najlepszy pomysł - stwierdził jednocześnie przywiązując do nóżki swojej sowy list dość pokaźnych rozmiarów.
Lily przez chwilę miała ochotę gorąco zaprzeczyć, ale uznała, że James i tak jej nie uwierzy.
- Co mu napisałaś? - pożegnał swoją sowę i w końcu odwrócił się w jej kierunku.
- Nic takiego... że chciałabym się spotkać i porozmawiać - wyznała z wyraźnym smutkiem w głosie. James też się nie uśmiechał.
- A on się upominał o jakąś odpowiedź po tamtym pierwszym liście? - dopytywał. Pokręciła głową na zaprzeczenie.
- To masz odpowiedź, Evans. Nie warto. Jesteś inteligentną i bardzo ładną dziewczyną. Nie powinnaś walczyć o względy kogoś, kto nie ma odwagi, żeby z tobą porozmawiać twarzą w twarz. Musisz wziąć się w garść i zostawić to za sobą.
Lily spojrzała na niego i zauważyła, że nic nie wskazuje na to, żeby znowu się z niej nabijał.
- Chciałabym - powiedziała tylko i ruszyła powoli w stronę drzwi. Mijała już próg, gdy nagle postanowiła się odwrócić.
- Czemu taki jesteś?
- Jaki? - zapytał ze zdziwieniem marszcząc brwi.
- Całe dnie żartujesz sobie ze mnie i mi dokuczasz, gdy tylko ktoś jest w pobliżu. A jak jesteśmy sami to całkowicie się zmieniasz. Pomagasz mi i mówisz komplementy. Nie wiem już sama, kiedy jesteś tak naprawdę sobą.
- Nikt nie jest jednakowy cały czas - wzruszył ramionami. - Ty też jesteś zazwyczaj pyskata i przemądrzała, a sam na sam robisz się milsza i bardzo spokojna.
Lily powstrzymała chęć zaprzeczenia.
- Wolę cię sam na sam - powiedziała tylko.
W końcu się uśmiechnął.
- W takim razie musimy stwarzać ku temu więcej okazji.
Patrzyli przez chwilę na siebie w milczeniu, aż w końcu Lily odwróciła się i wyszła z sowiarni zostawiają Jamesa samego.
Uwielbiam historie Lily i Jamesa❤️ bardzo się cieszę, że jeszcze ktoś chce pisać o ich historii. Czekam na ciąg dalszy opowiedzieści w Twoim wydaniu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOjej, strasznie się cieszę! Bardzo fajnie pisze mi się tę historię, a fakt, że komuś jeszcze może sprawić przyjemność jej czytanie to już w ogóle dla mnie niesamowita radość :)
UsuńDziękuję za komentarz, mam nadzieję, że jeszcze tutaj zajrzysz i się nie zawiedziesz ❤️
Awww... uroczy rozdział. Bardzo mi się podoba. Oby tak dalej <3
OdpowiedzUsuń