Amy i Lily z ulgą doszły do wniosku, że Kat - bo tak miała na imię ich nowa współlokatorka - jest bardzo miłą dziewczyną i szybko złapały ze sobą dobry kontakt. Po kilku pierwszych krępujących dniach zaczęły czuć się w swoim towarzystwie bardzo swobodnie. Kat była raczej cicha i bardzo zdyscyplinowana, wstawała bez żadnego narzekania każdego ranka wcześniej od koleżanek, ale dziewczyny nie były jeszcze pewne, czy wynika to z jej cech charakteru, czy po prostu nadal jest zestresowana nowym miejscem. Dziewczyna musiała nadrobić wiele rzeczy, a szczególnie Obronę Przed Czarną Magią, bo pod tym względem w Beauxbatons zajęcia dosyć mocno się różniły. Z pozostałymi przedmiotami raczej nie miała problemów, łatwo było zauważyć, że jest prymuską i bardzo przykłada się do nauki. Nigdy nie zaczęła sama z siebie tematu przeprowadzki, a dziewczyny postanowiły na razie o to nie dopytywać.
- Ten niski ma na imię Peter Pettigrew. Jest najspokojniejszy z całej czwórki, dosyć nieśmiały, ale i tak zawsze robi to, co mu każą - wyszeptała Lily wskazując głową na chłopaka. Siedziały we trójkę na kanapie w kącie Pokoju Wspólnego i opisywały Kat szczegółowo każdego ucznia z ich rocznika.
- A ten rozczochrany to James Potter - wymieniała dalej Amy. - Jest szukającym w naszej drużynie, przez co czuje się królem świata i podoba się połowie dziewczyn w tej szkole. Kiedyś się nienawidzili z Lily, doprowadzał ją do szału i to z wzajemnością, ale odkąd poszli na potajemną randkę do Hogsmeade...
- Ten z lokami to jest Syriusz Black. - przerwała jej Lily - Jak się go pozna to okazuje się, że tylko udaje, że jest taki głupi. A ja nie byłam z Potterem na żadnej randce.
Kat uśmiechnęła się. Była wdzięczna, że dziewczyny tak szybko przyjęły ją do siebie i robiły co mogły, żeby poczuła się pewniej w obcym miejscu.
- A on? - wskazała głową na chłopca, którego nigdy wcześniej nie widziała.
- To Remus Lupin - wyjaśniła Amy - jest najmądrzejszy z nich wszystkich i dzięki niemu nadążają z nadrabianiem prac domowych. Ciągle się z nimi w coś pakuje, ale ma też jeszcze jakieś resztki rozsądku i przyzwoitości, na przykład dzięki niemu moje włosy były zielone tylko przez dwa dni, a nie całe życie - mruknęła.
Kat zaśmiała się. Wyczuła, że dziewczyny mimo ciągłego narzekania i przedstawiania huncwotów w złym świetle tak naprawdę całkiem ich lubią.
- O, coś mi wpadło do głowy. Hej, Remus! - krzyknęła nagle Lily - może pomożesz Kat nadrobić Obronę Przed Czarną Magią? To chyba twój ulubiony przedmiot, a jej przydałyby się korepetycje. - zawołała ze szczerą chęcią pomocy i nie zauważyła, że Kat mocno się peszy i próbuje dać jej do zrozumienia, że to nie jest najlepszy pomysł. Remus spojrzał na nią zaskoczony i speszony chyba jeszcze bardziej niż Kat.
- Ee... no jasne, chętnie pomogę... - odparł z wyraźnym zakłopotaniem.
Do tej pory znudzony Syriusz rozbudził się natychmiastowo. Wstał nagle z kanapy, wyprostował się i ruszył w ich kierunku.
- Ja też chętnie pomogę, drogie panie! Nasza nowa koleżanko Kat, czy twoje współlokatorki już przedstawiły ci moją postać? Jak mniemam nasłuchałaś się o mnie samych zachwytów? - spojrzał podejrzliwie na Lily, która zachichotała.
- Tobie to akurat też by się przydały korki z Remusem. I to nie tylko z Obrony, ale też z całej reszty przedmiotów. Daj spokój Syriusz, Kat jest dla ciebie za mądra - dodała rozbawiona, na co Syriusz wywrócił oczami.
- Eh, wredne żmije, na was w ogóle nie można liczyć - stanął już w naturalnej lekko przygarbionej pozie i skrzyżował ramiona.
- A poza tym to ty przypadkiem nie spotykasz się teraz z tą hałaśliwą Krukonką? - Amy postanowiła dodać swoje trzy grosze.
Syriusz westchnął zrezygnowany, pokręcił głową i powiedział:
- Vane, odpłacisz mi za to. To już któryś raz z kolei, gdy wcinasz mi się w rozmowę.
James przyglądał się z rozbawieniem całej sytuacji z daleka i głupkowaty humor Syriusza szybko mu się udzielił. Wstał nagle, uniósł w górę dłonie i powoli zaczął iść w ich kierunku.
- EVANS.
- Nie krzycz, przecież stoję obok - fuknęła Lily, ale było już za późno. Wszyscy, którzy byli w pokoju z zaciekawieniem popatrzyli w ich stronę.
- Evans, muszę ogłosić przełomową rzecz, która zasługuje, by być wykrzyczana przy świadkach.
Lily poczuła, że robi się czerwona. James wskoczył na fotel, żeby być wyżej i krzyknął:
- Słuchajcie, to będzie coś szokującego ale... NIE IRYTUJE SIĘ JUŻ, GDY LILY EVANS JEST W POBLIŻU. Nie musimy już spędzać czasu z Łapą na zmianę! - spojrzał do góry, jakby składał jakieś dziękczynienie.
Syriusz udał w tym momencie, że mdleje z wrażenia i gorąco zaczął bić brawo. Reszta Gryfonów przyglądała się temu wszystkiego z dezorientacją, a część osób roześmiała się.
- Jesteś nienormalny Potter - skwitowała Lily krzyżując ręce i chowając się głębiej w kanapie. Nie czuła się dobrze, jak koło niej było tyle zamieszania, o czym zresztą doskonale wiedział i wykorzystywał przeciwko niej. W końcu zszedł z fotela, a każdy powoli wrócił do przerwanych czynności. Remus nie przypatrywał się za bardzo całej sytuacji, bo przez ten cały czas zbierał się do czegoś, co okazało się być trudniejsze, niż przypuszczał. Wykorzystując moment, w którym Lily i Amy zaczęły gorączkowo rozmawiać o zachowaniu Jamesa podszedł cicho do Kat.
Kat poczuła, że ktoś lekko łapię ją za ramie. Obróciła się i natychmiast opuściła wzrok w dół.
- Ee... cześć Kat, jestem Remus Lupin... - na jej widok zapomniał całkiem, co ma powiedzieć i przedstawienie się było jedynym co przyszło mu w tym momencie do głowy. - Jeśli naprawdę potrzebujesz tej pomocy przy nauce... chociaż nie sugeruję, że wyglądasz na kogoś, kto takiej pomocy potrzebuje... ale Lily mówiła... - zaczął plątać mu się język.
- Oh, to był pomysł Lily z tymi korepetycjami, nie konsultowała tego ze mną - powiedziała i widząc zmieszanie chłopaka zorientowała się, co właśnie palnęła.
- Ale! Ale... pomoc zawsze się przyda - zdobyła się w końcu na uśmiech. - Jeśli masz czas to chętnie się z tobą pouczę - wymamrotała.
- Naprawdę?? - powiedział głośniej. Był szczerze zdziwiony, że ta piękna dziewczyna nie zbyła go, a nawet wyraziła chęć spędzenia z nim czasu. - To znaczy... w porządku - odchrząknął, żeby trochę zdemaskować swoje podekscytowanie - W takim razie może w czwartek po transmutacji? - zaproponował.
- Pasuje - powiedziała z uśmiechem. Odwzajemnił go i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Przez chwilę miał wrażenie, że ze stresu serce wypadnie mu z klatki piersiowej. Nie był zazwyczaj jakoś bardzo nieśmiały w stosunku do nowych osób, ale Kat była jego zdaniem tak piękna, że przy niej stres go sparaliżował. Niestety nie odważył się ponownie spojrzeć w jej kierunku i nie miał okazji zobaczyć, że dziewczyna nadal nie przestała się uśmiechać.
- Co on chciał, Kat? - zapytała Amy, gdy tylko chłopak się oddalił.
- Chce mi pomóc z Obroną Przed Czarną Magią.
- O, no to super! Na pewno wszystko ci dobrze wyjaśni, ma w tym wieloletnią wprawę. Szczególnie, że dla odmiany będzie mógł coś wyjaśnić mądrej osobie, a nie bandzie debili. - Amy spojrzała wymownie na huncwotów, a potem znowu na Kat - Ale chwileczkę... czy ty się rumienisz?
- Zawsze tak mam przy obcych osobach - odparła wymijająco.
- Tylko pamiętaj, że jak zaczniecie ze sobą chodzić to dzięki mnie! - wyszczerzona Lily wychyliła się zza pleców Amy.
Kat krzyknęła, żeby ta sobie za dużo nie wyobrażała i roześmiana rzuciła w jej kierunku poduszką. Ze zdziwieniem stwierdziła, że czuje się w ich towarzystwie bardzo swobodnie, a przyzwyczajanie się do nowych warunków i nowych osób nigdy nie było jej mocną stroną.
*
Powoli każdy z Gryfonów zaczynał kończyć swoje zaplanowane prace i rozmowy w mniejszych i większych gronach, po czym zaczynali schodzić się do swoich dormitoriów. Gdy dziewczyny też się na to zdecydowały James podszedł w ich kierunku, by zatrzymać Lily. Ta skrzywiła się na jego widok i od razu powiedziała:
- Tylko błagam, nie zaczynaj znowu wrzeszczeć.
Uśmiechnął się.
- W porządku. Ale proszę, weź to - wręczył jej skrawek pergaminu zgięty na pół.
- Co to jest?
- Coś, co ci jakiś czas temu obiecałem. Przeczytaj, jak będziesz sama. - wcisnął jej pergamin w rękę i ominął ją nie mówiąc nic więcej.
*
Gdy zostały same w dormitorium Amy znowu powróciła do tematu korepetycji.
- Chciałabym zobaczyć minę Łapy, jak się o tym dowie! Jest taki przekonany o tym, że może mieć każdą dziewczynę, a tu proszę, to niepozorny Lupin zaprosił cię na randkę...
- Amy, nie dopowiadaj sobie za dużo, to naprawdę tylko pomoc w nauce - roześmiała się Kat.
- Tak, tak, jasne - blondynka przewróciła oczami.
- Nie zwracaj na nią uwagi Kat - wtrąciła się Lily - ona lubi wyolbrzymiać takie rzeczy, do tej pory wypomina mi, że spotkałam się z Potterem w Trzech Miotłach, mimo że od tamtej pory już z nim nie rozmawiałam, a już na pewno nie zaczęłam chodzić.
- Spokojnie, Lil, wszystko w swoim czasie. Ja mam do takich rzeczy silną intuicję. - nie poddawała się Amy.
- Chyba za dużo czasu spędzasz na nauce Wróżbiarstwa - orzekła Lily i wymieniła z Kat porozumiewawcze wspomnienia.
Lily, położyła się na łóżku i gdy tylko uznała, że dziewczyny przysypiają zniecierpliwiona sięgnęła po kartkę, którą dostała od Jamesa.
3 rzeczy, które lubię w Lily Evans - głosił nagłówek. Lily momentalnie przypomniała sobie sytuację z urodzin Syriusza i z lekkim uśmiechem zaczęła rozczytywać niewyraźne pismo chłopaka.
3 rzeczy, które lubię w Lily Evans
1. Jest jedną z najzdolniejszych czarownic jakie znam. Aczkolwiek nie wykluczam opcji, ze poświęciła całe wakacje na wkuwanie Księgi od Eliksirów na pamięć.
2. Coraz częściej przymyka oko na nasze "wybryki" (czyli bardzo przemyślane i zabawne żarty, których niestety nie potrafi docenić), więc może drzemie w niej gdzieś głęboko ukryta natura huncwota, która powoli zaczyna wychodzić na jaw? - tutaj James narysowały mały uśmieszek.
3. Jest pomocną i dobrą przyjaciółką, szczególnie dla Amy i Syriusza. I od razu zaopiekowała się Kat, żeby poczuła się jak u siebie. Kto wie, może pewnego dnia dołączę do tego zacnego grona osób, o które się troszczy? (Wiem, co teraz pomyślałaś, ale nigdy nie mów nigdy, Evans).
Napisał Rogacz - całkowicie trzeźwy i w pełni sił umysłowych
PS Urodę też ma niczego sobie.
PS2 Jak się peszy to lekko rumienią jej się policzki, przez co wygląda naprawdę uroczo.
Lily gapiła się w kartkę i czytała jej zawartość w kółko przez jakieś kilkanaście minut. Nie wiedziała, co dokładnie było tego przyczyną, że słowa Jamesa aż tak mocno na nią zadziałały, ale tętno nieco jej przyspieszyło, a uśmiech nie schodził z jej twarzy aż do zaśnięcia.
Hah, bardzo fajna jest taka odmienna historia Huncwotów, a relacja Lily-James tez jest świetnie po prowadzona, więc czekam z niecierpliwością, na to jak rozwinie się akcja!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz, nawet nie wiesz jak mi miło <3
Usuń